Leszek Ojrzyński wściekły na sędziów. "Będę kazał zawodnikom się depilować"

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński

- Piłka nie zmienia kierunku, ani nie leci w bramkę, a jest rzut karny. Trzeba będzie się depilować. Przyglądałem się ramieniu Nalepy i ma solidny zarost. Trzeba będzie go zgolić - grzmiał trener Zagłębia Lubin Leszek Ojrzyński po meczu w Niecieczy.

Była 54. minuta meczu Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Zagłębie Lubin. Goście prowadzili 1:0, jednak wtedy akcję przeprowadził zespół Marcin Brosza. Krzysztof Kubica oddał niecelny strzał zza pola karnego, ale piłka (prawdopodobnie) dotknęła ręki próbującego interweniować Michała Nalepy.

Sędzia Marcin Kochanek został zawołany przez VAR do monitora i podyktował "jedenastkę" dla Termaliki i po chwili do wyrównania doprowadził Maciej Ambrosiewicz.

Trener Leszek Ojrzyński oczywiście nie zgadzał się z taką interpretacją.

- No niestety, nie jesteśmy zadowoleni z tego występu. Jesteśmy źli na siebie, ale też na decyzje panów sędziów. Od dzisiejszego dnia będę kazał zawodnikom się depilować, bo piłka dotknęła włosy na ręce Nalepy. Albo i nie. I z tego jest rzut karny na 1:1. Ani piłka nie zmienia kierunku, ani nie leci w bramkę, a jest rzut karny. Trzeba będzie się depilować, bo z piłki nożnej robimy pływanie. Pływacy tak robią, że zakładają kostiumy albo się depilują, żeby był mniejszy opór. Przyglądałem się ramieniu Nalepy i ma solidny zarost. Trzeba będzie go zgolić - mówił trener Ojrzyński na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: Tego dnia nie zapomni do końca życia! Tak Lionel Messi uszczęśliwił fana

Zobacz sytuację z rzutem karnym dla Termaliki:

Szkoleniowiec - delikatnie rzecz ujmując - miał też zastrzeżenia co do drugiej żółtej kartki dla Luki Lucicia.

- Faulu nie było, a sędzia pokazał na "wapno". Co prawda później się z tej decyzji wycofał, ale nasz zawodnik został ukarany drugą żółtą kartką. Faulu nie było, później się okazało, że niby był przed polem karnym i nie można było tego odwołać. Oglądałem to kilkanaście razy i jestem pewien, że żadnego faulu nie było. Zostaliśmy tą sytuacją skrzywdzeni - mówił Ojrzyński.

Oczywiście to nie tak, że wszystkiemu winni są sędziowie. W pierwszej połowie Zagłębie było zespołem wyraźnie lepszym i powinno schodzić na przerwę z solidnym prowadzeniem.

- Jak wspomniałem, mamy tez pretensje do siebie, bo w pierwszej połowie mieliśmy dobre sytuacje i mogliśmy strzelić gola, a schodziliśmy do szatni z wynikiem 0:0. Później zdobyliśmy bramkę, mieliśmy kolejne szanse, ale trochę za bardzo się cofnęliśmy i prowokowaliśmy pewne rzeczy, jak ten rzut karny - przyznał trener "Miedziowych".

Komentarze (1)
avatar
FAN SPEEDWAYA nr 1
25.10.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Ojrzynski,nie tak dawno dostaliście karnego ..z kosmosu..dlaczego wówczas pan nie prostestował??? 
Zgłoś nielegalne treści