Ta wiadomość wstrząsnęła światem sportu. W nocy z 2 na 3 lipca 2025 roku w prowincji Zamora w Hiszpanii w wypadku samochodowym zginął piłkarz Liverpoolu i reprezentacji Portugalii Diogo Jota oraz jego młodszy brat Andre Silva (więcej tutaj).
Na pogrzebie pojawiło się wielu kolegów i przyjaciół z boiska. Zabrakło jednak Cristiano Ronaldo, który spotkał się z krytyką. Już wówczas media informowały, że przekazał on rodzinie zmarłego, iż nie chce uczynić z ceremonii "medialnego cyrku". CR7 obawiał się, że jego obecność zakłóci prywatny charakter uroczystości, bo ludzie zainteresują się jego osobą.
ZOBACZ WIDEO: Szymon Kołecki skomentował Tomasza Adamka we freak fightach. "Było mi przykro"
Ronaldo powrócił do tamtych wydarzeń w programie "Piers Morgan Uncensored". Słynny brytyjski dziennikarz zapytał kapitana reprezentacji Portugalii o powody nieobecności na pogrzebie Diogo Joty.
Jak przypomniał dziennik "The Sun", Ronaldo wskazał dwa powody: 1) unikanie cmentarzy od śmierci ojca oraz 2) obawę, że jego obecność przyćmiłaby rodzinę zmarłego.
- Dwie rzeczy: ludzie często mnie krytykują. Nie obchodzi mnie to, bo kiedy twoje sumienie jest czyste, nie musisz się martwić, co mówią inni. Po śmierci mojego ojca nigdy nie byłem już na cmentarzu - wyznał.
- Poza tym wiesz, jaka jest moja reputacja. Gdziekolwiek się pojawię, robi się z tego cyrk. Gdybym przyszedł, uwaga skupiłaby się na mnie, a tego chciałem uniknąć - dodał Ronaldo.
Podkreślił, że wspiera rodzinę Joty po cichu, bez obecności mediów. - Nie muszę być przed kamerami, by okazywać wsparcie. Robię to za kulisami - stwierdził.
Utytułowany piłkarz ponownie oddał hołd zmarłemu koledze. - Nie wierzyłem, gdy dostałem wiadomości. Płakałem... To był bardzo trudny moment dla wszystkich - kraju, rodzin, przyjaciół, drużyny. Wciąż czujemy jego obecność w reprezentacji - wyznał.
Ronaldo wspominał Jotę jako spokojnego, skromnego człowieka. Docenił także piłkarskie umiejętności swojego kolegi z reprezentacji. Przekazał, że cieszył się każdą chwilą spędzoną z nim.