Jagiellonia gotowa na maraton. Siemieniec miał spory ból głowy

Getty Images / Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Adrian Siemieniec
Getty Images / Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Adrian Siemieniec

- Wiem, ale nie powiem - mówi Adrian Siemieniec. Trener Jagiellonii Białystok musiał podjąć trudną decyzję, ponieważ Miłosz Piekutowski bronił rewelacyjnie, ale do zdrowia wrócił już pierwszy bramkarz Sławomir Abramowicz.

Mamy 22 listopada, za miesiąc Boże Narodzenie, ale to nie oznacza, że piłkarze Jagiellonii Białystok mogą powoli rozglądać się za karpiem albo szukać prezentów dla najbliższych. Wręcz przeciwnie - oni w ciągu najbliższych 26 dni rozegrają osiem meczów (pięć wyjazdowych i trzy na własnym boisku).

- Trzy mecze u siebie to i tak sporo. Ostatnio mieliśmy takie okresy, że graliśmy jeden czy dwa mecze na swoim stadionie, także idziemy w progres. To tyle pozytywów. Terminarz oczywiście jest wymagający, nie ma co ukrywać - mówił trener Adrian Siemieniec na konferencji prasowej.

- Logistyka, którą planujemy powoduje, że w niektórych przypadkach jest duże prawdopodobieństwo, że nie będziemy mogli nawet zrobić treningu między meczami. Czasami nie ma idealnego rozwiązania, tylko trzeba wybierać najlepsze z możliwych - przyznał trener Siemieniec.

Pierwszy z nich już w niedzielne południe, a rywalem będzie GKS Katowice.

- Jeśli ktoś obserwuje polską ekstraklasę, pracę trenera Góraka, to nasuwa się jedno słowo: konsekwencja. Powtarzalność, ciągłość procesu. To widać. Najlepszą wizytówką dla GKS-u jest to, że doskonale wiemy, czego się po nich spodziewać. Myślę, że to najlepszy komplement, jakiego można użyć w kierunku trenera i całej drużyny - dodał opiekun Jagiellonii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Huknął nie do obrony. Asysta piętą skradła show

- Przede wszystkim oczekuję, że będziemy dobrze przygotowani do tego meczu. Kwestia zwycięstwa... oczywiście wszyscy tego od siebie oczekujemy i chcielibyśmy wygrać, będziemy do tego dążyć, ale to jest tylko sport. Musimy być przygotowani do rywalizacji na trzech frontach, skupić się na tym, żeby całościowo dobrze zakończyć ten rok. Teraz mecz z GKS-em jest najważniejszy, a po nim skupimy się na kolejnym zadaniu. Takie myślenie zadaniowe nam przyświeca. Musimy być tak nastawieni, biorąc pod uwagę napiętość terminarza - powiedział trener Siemieniec.

Za nim trudna (zapewne) rozmowa z Miłoszem Piekutowskim, który wskoczył do bramki Jagiellonii po kontuzji Sławomira Abramowicza i prezentował się fenomenalnie. Tyle tylko, że Abramowicz już wyzdrowiał, więc Siemieniec ma pozytywny ból głowy. Na kogo tu postawić w bramce?

- Cały czas rozmawiamy z trenerem bramkarzy. Jesteśmy zadowoleni z postawy Miłosza, ale to też nie tak, że wcześniej nie byliśmy zadowoleni z postawy Sławka. Każdy użyje sobie argumentów, jakich chce, ale trzeba zwrócić uwagę dlaczego Sławek przestał bronić, jakie były tego powody, jak wygląda hierarchia w bramce. Ja już wiem, ale oczywiście nie powiem. Zobaczycie w niedzielę - powiedział trener Siemieniec.

Z jego słów można wywnioskować, że do bramki wróci Abramowicz. - Sławek nie stracił miejsca w bramce przez słabe występy, tylko doznał urazu, który uniemożliwił mu grę. Nie wiemy, jak historia by się potoczyła, gdyby ten uraz się nie przytrafił, gdzie bylibyśmy teraz, jakby Sławek bronił, kto by bronił w Pucharze Polski. Teraz mamy dwóch bramkarzy zdrowych, dla mnie najważniejsze jest to, że zarówno jeden, jak i drugi pokazali, że są w dobrej dyspozycji i możemy na nich liczyć. Myślę, że wielu trenerów chciałoby mieć taki problem - podsumował.

Początek meczu Jagiellonia Białystok - GKS Katowice w niedzielę o godz. 12.15.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści