Widzew Łódź był bardzo aktywny w trakcie letniego okna transferowego. Klub wydał sporo pieniędzy, zakontraktował zawodników z dużymi nazwiskami w skali polskiej ligi, jednak nie przedłożyło się to (jeszcze) na wynik sportowy.
Łódzki klub spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań i zajmuje obecnie 13. miejsce w ligowej tabeli z zaledwie punktem przewagi nad strefą spadkową. Co więcej, drużynę w rundzie jesiennej prowadziło w sumie aż trzech trenerów: Żeljko Sopić, Patryk Czubak, a obecnie Igor Jovićević.
Właściciel klubu Robert Dobrzycki przyznał w rozmowie ze Sport.pl, że zimą można spodziewać się kolejnych wzmocnień, choć już nie na tak dużą skalę, jak parę miesięcy temu.
- Zimą nie będziemy robić kolejnej rewolucji kadrowej. Planujemy wzmocnić skład i dostosować go do stylu nowego trenera - powiedział Dobrzycki.
Ile klub zamierza wydać? - Mam nadzieję, że tak mało, jak się da, ale to nie jest kluczowe. Chcemy podnieść jakość zespołu kilkoma ruchami transferowymi. Postawimy na konkrety. Pion sportowy razem z trenerem już identyfikują potrzeby - podkreślił szef łódzkiego klubu.
I jasno określił pozycje, które w pierwszej kolejności wymagają wzmocnień.
- Wygląda na to, że w defensywie. Defensywny pomocnik, obrońcy. Te formacje były trochę niedoszacowane w letnim okienku. Nie chcemy robić dużych zmian, bo to też niesie za sobą pewne konsekwencje. Chcielibyśmy, żeby w kadrze było więcej polskich piłkarzy. Mam nadzieję, że w zimowym okienku dołączą do nas Polacy. To da nam widzewski charakter, więcej identyfikacji z klubem. Ale to też jest kwestia jakości i dostępności zawodników - powiedział Dobrzycki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Huknął nie do obrony. Asysta piętą skradła show