Takiej wypowiedzi Marka Papszuna nie spodziewał się chyba nikt. - Legia chce mnie jako trenera, a ja chcę być trenerem Legii. To tyle jeśli chodzi o komentarz do tej sprawy. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia i nie będę musiał więcej tego komentować - wypalił trener Rakowa Częstochowa na konferencji prasowej.
W ten sposób obecny szkoleniowiec "Medalików" chciał zamknąć temat jego przyszłości. Swoją wypowiedzią Papszun sprawił, że w mediach społecznościowych pojawiło się sporo komentarzy ekspertów na temat zachowania obecnego trenera Rakowa.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
"Papszun, jak 'Lewy' przy transferze do Barcelony. Brakowało tylko 'coś we mnie pękło'. Duży cios w kierunku Rakowa. Śmiano się, gdy podawałem z wiarygodnego źródła, że myślami jest już w Legii" - napisał Mateusz Ligęza z Radia ZET.
"Ostatni raz taki statement to widziałem na konfie Lewandowskiego, gdy powiedział, że z jego perspektywy przygoda z Bayernem się skończyła i żeby go puścili dla dobra wszystkich stron. Wow" - stwierdził Przemysław Langier z Interii.
"Trener wstał i wybrał prz... szczerość" - skomentował Michał Zachodny z TVP Sport.
"To, co robi teraz Papszun, jest bardzo nieeleganckie wobec Rakowa, a zwłaszcza wobec Michała Świerczewskiego. I słowo 'nieeleganckie' jest dużym eufemizmem. Bo bardziej pasowałoby takie, które jest 'powszechnie uważane za obraźliwe', jak mawia klasyk. Fatalnie rozegrane..." - podkreślił Damian Smyk z Kanału Sportowego.
"Fajnie się musi czuć szatnia, Michał Świerczewski, kibice, Brunes... Dało się to zrobić... ładniej?" - zastanawiał się Dawid Dobrasz z meczyki.pl.
"A żeby teraz Michał Świerczewski postanowił odsunąć Papszuna od drużyny. Jak dymy, to na pełnej" - przyznał Tomasz Hatta z iGol.pl.
"No to mamy bombę tuż przed pucharowym czwartkiem" - brzmi wpis Jakuba Kłyszejko z TVP Sport, który zacytował słowa Papszuna.
"Co tu się dzieje!!!!" - zareagował Kamil Głębocki z nawylot.tv.
"Aż się wierzyć nie chce że to wszystko takie zero-jedynkowe. Ciekawie byłoby gdyby np. okazało się, że pierwszą kostkę domina popchnął klub, który za plecami Papszuna dogadał się z nowym trenerem na kolejny sezon. I jak MP się dowiedział, to poczuł się 'zdradzony' i uznał, że nic tu po nim, więc warto skorzystać z opcji przenosin do ulubionego klubu i rodzinnych stron. Bo latem droga może być zamknięta. Choć nawet jeśli, to trudno będzie usprawiedliwić takie oświadczenie w przeddzień ważnego meczu. Po prostu głośno myślę, kto tu komu mógł jako pierwszy wykręcić po cichu nieprzyjemny numer" - podsumował Marcin Borzęcki z Eleven Sports.
A może Papszun ma wojskową kategorię A?