Trzy punkty w starciu ze szwajcarskim FC Lausanne-Sport to dla Lecha Poznań obowiązek, jeśli zawodnicy ze stolicy Wielkopolski chcą jeszcze myśleć o awansie do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Mistrzowie Polski przegrali dwa ostatnie mecze pucharowe i z dorobkiem trzech punktów zajmują dopiero 23. miejsce w fazie ligowej.
W ostatni weekend Kolejorz przełamał się w najlepszy możliwy sposób, ogrywając Radomiaka Radom przed własną publicznością aż 4:1. Teraz dobry wynik osiągnięty w Ekstraklasie trzeba przełożyć na rywalizację z dziewiątą drużyną obecnego sezonu ligi szwajcarskiej.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
Dwa różne oblicza Lozanny
Lozanna do Ligi Konferencji dostała się dzięki ograniu w eliminacjach macedońskiego Vardara Skopje (6:2), kazachskiej Astany (5:1) oraz, co było olbrzymią niespodzianką, tureckiego Besiktasu (2:1). W fazie zasadniczej udało im się do tej pory zainkasować 7 punktów, na które złożyły się zwycięstwa z islandzkim Breidablikiem (3:0) i maltańskim Hamrun Spartans (1:0) oraz remis z cypryjską Omonią Nikozja (1:1).
Były zawodnik i trener szwajcarskich klubów, Ryszard Komornicki w rozmowie z WP SportoweFakty zwraca jednak uwagę, że biorąc pod uwagę wyniki osiągane w lidze, szwajcarski klub gra w kratkę. Powodem takiego stanu rzeczy jest liczba zmian personalnych, które nastąpiły w Lozannie po zakończeniu ubiegłego sezonu.
- Odeszło kilku zawodników, zmienił się trener. Zatem to jest zespół wciąż w budowie, zgrywany od nowa, ale z bardzo dużym potencjałem. Wciąż brakuje stabilności, co potwierdzają wyniki w lidze szwajcarskiej. W pucharach jednak wygląda to dobrze, być może ze względu na to, że zawodnicy traktują grę w Lidze Konferencji jako okazję do pokazania się przed transferem do większego klubu - twierdzi 20-krotny reprezentant Polski.
I faktycznie - jeśli przyjrzymy się dokładniej wynikom Lozanny, drużyna prowadzona przez Petera Zeidlera zalicza sporo remisów i porażek - szczególnie na wyjazdach na wyjazdach. Na własnym boisku z kolei wygląda to dużo lepiej - tam potrafili rozbić dwóch gigantów szwajcarskiej ekstraklasy.
- Lozanna przede wszystkim dużo lepiej czuje się u siebie, gra na sztucznej trawie - przed własną publicznością wygrali z FC Basel 5:1 i z Young Boys 5:0. Na wyjazdach idzie im słabiej, ale nie wydaje mi się, żeby wielkość stadionu w Poznaniu i liczebność kibiców Lecha przytłoczyła tych piłkarzy. Będą chcieli się pokazać i sprzedać swoje umiejętności na tle poznaniaków - uważa nasz rozmówca.
Nieobliczalni i niezorganizowani
Czy w obliczu problemów, które trapią Lozannę na wyjazdach, Niels Frederiksen powinien spodziewać się meczu, w którym to jego zespół będzie kontrolował sytuację na boisku? Zdaniem Komornickiego - niekoniecznie.
- To drużyna, która lepiej atakuje, niż broni. Rzadko grają nisko ustawieni, chyba że przeciwnik ich do tego zmusi. Starają się grać wysoko, szybko odbierać piłkę. Można powiedzieć, że są chimeryczni i nieobliczalni. Mają wielu zawodników, którzy imponują umiejętnościami indywidualnymi. Często też następuje wymienność pozycji – zauważa uczestnik mundialu 1986.
Peter Zeidler wdrożył system gry, w którym stawia przede wszystkim na zagęszczenie środka pola. Formacja 4-1-2-1-2 sprawia, że boczni obrońcy mają sporo okazji do podłączenia się do ataku, gdzie pełnią rolę skrzydłowych. Według naszego rozmówcy szczególną uwagę należy zwrócić na prawego defensora, Brandona Soppy’ego, którego, jak twierdzi 66-latek, częściej można spotkać pod polem karnym przeciwników, niż pod własnym. To jednak może być dla Lecha dobra informacja.
- Ofensywne zapędy bocznych obrońców sprawiają, że organizacja w defensywie kuleje. Z czterech defensorów zostaje dwóch stoperów, którzy nie są najszybsi i to jest moim zdaniem słaby punkt Lozanny, który da się wykorzystać. Kiedy grają wysoko i ryzykują, można ich ukąsić z kontrataku - mówi nam Komornicki i wskazuje kolejnych zawodników, na których warto w czwartkowy wieczór zawiesić oko.
- Gaoussou Diakite ma spory potencjał, ma dopiero 20 lat. Natomiast często przesadza z dryblingiem, zbyt długo trzyma piłkę przy nodze, często chce sam wykończyć akcję, choć można dograć do kolegi z drużyny. Para środkowych obrońców z kolei, czyli Kevin Mouanga i Karim Sow to wysocy piłkarze, z którymi zawodnicy Lecha mogą mieć problemy w walce o wysokie piłki.
"Nie ma dużej różnicy między Lechem a Lozanną"
Lech jest faworytem czwartkowego meczu, choć poznaniacy nie mogą zlekceważyć przeciwnika. Zwłaszcza, że przegrali już w kompromitujący sposób z Lincoln Red Imps 0:1 oraz z Rayo Vallecano 2:3, choć prowadzili 2:0.
- Wydaje mi się, że nie ma dużej różnicy w poziomie gry Lecha i Lozanny. Ale życzę "Kolejorzowi", żeby ograł Szwajcarów, bo mnie tutaj denerwują... Kiedy St. Gallen grało ze Śląskiem Wrocław, to tylko pozostało zwiesić głowę – kończy z uśmiechem Komornicki.
Początek meczu Lech Poznań - Lausanne-Sport w czwartek 27 listopada o godzinie 18:45. Relację tekstową LIVE przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Dominik Stachowiak, dziennikarz WP SportoweFakty