Gdy sir Jim Ratcliffe kupował mniejszościowy pakiet udziałów w Manchesterze United za ponad 1,7 mld dolarów, kibicom "Czerwonych Diabłów" marzył się szybki powrót do elity, głośne transfery i seryjnie zdobywane trofea. Na razie żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła. 73-letni miliarder rządy w klubie zaczął od kontrowersyjnych oszczędności.
Najpierw ogłosił plan zwolnienia 25 proc. pracowników, co miało uwolnić środki na transfery. Później obciął wydatki na dni meczowe, co również personel United przyjął z niezadowoleniem. Cięcie kosztów nie ominęło legendy w postaci sir Alexa Fergusona, który mógł liczyć na rolę globalnego ambasadora klubu. Jakby tego było mało, miliarder podniósł ceny biletów i zrezygnował z corocznej darowizny na rzecz byłych piłkarzy "Czerwonych Diabłów" znajdujących się w potrzebie (ponad 50 tys. dolarów).
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
Lech Poznań zmierzy się z klubem miliardera
Ratcliffe poprzez firmę Ineos przejął czwartkowego rywala Lecha Poznań w 2017 roku. Niedawno FC Lausanne-Sport podpisał umowę o współpracy z Manchesterem United, dzięki czemu wybijający się piłkarze z akademii "The Reds" mają otrzymać szansę gry w Szwajcarii. Wcześniej podobne porozumienie zawarto z OGC Nice, które również należy do 73-latka.
- Popełniliśmy kilka błędów w Lozannie - mówił miliarder w 2019 roku po zakupie klubu z Nicei. Branżowy serwis 90min.com pisał wtedy, że miliarder "próbuje grać w Football Managera", nawiązując do popularnej gry. Do inwestycji doszło w momencie, gdy FC Lausanne-Sport znajdował się na skraju przepaści. Kibice potraktowali Ratcliffe'a jak zbawiciela. Ten wyłożył na szwajcarski klub stosunkowo małe środki (3 mln euro, czyli ponad 12,5 mln zł). Dla porównania roczny budżet Lecha szacuje się na 176 mln zł.
Transfery poskutkowały tym, że FC Lausanne-Sport wygrał tylko dwa z siedemnastu meczów rozegranych po przejęciu klubu. - Ludzie z Ineos prawdopodobnie kochają sport, ale niewiele o nim wiedzą i nie otaczają się właściwymi ludźmi, co wyjaśnia katastrofę, która nastąpiła później - powiedział "France Bleu" szwajcarski dziennikarz Andre Boschetti.
Dodatkowo firma miliardera dokończyła projekt przebudowy stadionu i infrastruktury wokół, co pochłonęło ponad 80 mln dolarów. W ciągu 18 miesięcy do klubu trafiło 40 piłkarzy, a drużyna Ratcliffe'a... spadła z ligi, zajmując ostatnie miejsce w tabeli. Z czasem pojawiły się też tarcia z kibicami, bo biznesmen m.in. zmodyfikował herb klubu, umieszczając w nim logo swojej firmy. Pod presją fanów Ineos wycofał się z tej zmiany.
Powrót do szwajcarskiej elity zajął klubowi miliardera jeden sezon, a po dwóch latach FC Lausanne-Sport... znów został zdegradowany. Do Super League powrócił w 2023 roku i powoli zmierza w dobrą stronę. - Nie widzimy powodu, dla którego z czasem nie mielibyśmy zakwalifikować się do europejskich rozgrywek, co stanowiłoby doskonałą okazję do rozwoju młodych zawodników z regionu i naszego programu szkoleniowego w Afryce - powiedział w 2017 roku David Thompson, dyrektor generalny Ineos Football.
Marzenia miliardera zakładały grę w Lidze Mistrzów, w najgorszym wypadku w Lidze Europy. Na razie Ratcliffe musi się zadowolić tym, że jego ekipa gra w Lidze Konferencji. W czwartek czeka ją przeprawa z poznańskim Lechem (początek spotkania o godz. 18:45).
Miliarder na glinianych nogach?
Ratcliffe zbudował swój majątek za sprawą giganta chemicznego. Poprzez spółkę Ineos posiada m.in. 33 proc. udziałów w zespole Mercedesa w Formule 1, jest też właścicielem francuskiego OGC Nice, szwajcarskiego Lausanne-Sport i finansuje grupę kolarską Ineos Grenadiers. Do niedawna był też obecny w regatach o Puchar Ameryki.
Wraz z inwestycjami w sport... zaczął topnieć majątek Ratcliffe'a. Jeszcze w 2023 roku "Forbes" szacował, że biznesmen posiada prawie 37 mld dolarów. Obecnie ta kwota jest o ponad połowę niższa (16,9 mld dolarów). Tylko w 2024 roku Ineos zanotował setki milionów dolarów straty.
W październiku firma Ratcliffe'a zamknęła dwie fabryki chemiczne w Niemczech. Zapowiedziała też ograniczenie personelu o 20 proc. w swoim zakładzie w East Yorkshire. Miliarder swoje decyzje tłumaczy "wysokimi kosztami energii" i "tanim importem z Chin". Dodatkowo przed dwoma tygodniami jedna z jego spółek, produkująca samochody, ogłosiła zwolnienia pracowników. To reakcja m.in. na wyższe cła wprowadzone w USA przez administrację Donalda Trumpa.
Ratcliffe oskarżył też europejskich polityków o popełnienie "przemysłowego samobójstwa" poprzez narzucanie zielonej polityki. Jego słowa nie są zaskoczeniem, bo wcześniej należał do głównych zwolenników brexitu. Może to być jednak robienie dobrej miny do złej gry, bo jak zauważył "The Guardian", Ineos stracił zaufanie grup ratingowych i inwestorów. Fitch Ratings i Moody's wszczęły audyty w gigancie chemicznym, ujawniając, że jego długi są pięć-sześć razy wyższe niż roczne zyski. Obniżenie ratingu Ineosa może zaś poskutkować wzrostem obsługi kosztów zadłużenia (szacuje się je na prawie 14 mld dolarów).
Miliarder nie może też liczyć na wsparcie rodaków. Aktywiści wykupili w Wielkiej Brytanii banery uderzające w 73-latka. "Jeśli możesz kupić Manchester United, to możesz płacić więcej podatków" - można przeczytać na billboardach, na których znalazł się wizerunek Ratcliffe'a i pliki banknotów. Akcja wymierzona w biznesmena spowodowana jest tym, że ukrywa on swój majątek w Monako i Szwajcarii.
Katarzyna Łapczyńska, dziennikarka WP SportoweFakty