Niedzielny hit 17. kolejki PKO Ekstraklasy zakończył się nudnym bezbramkowym remisem. Wisła Płock i Lech Poznań nie znalazły sposobu, by zaskoczyć defensywę przeciwnika.
- Prawdopodobnie część z was spodziewała się, że będę ekstremalnie zawiedziony, ale tak nie jest. W wielu fragmentach graliśmy bardzo dobrze i zdyscyplinowanie. Uważam, że całkowicie kontrolowaliśmy spotkanie, nie pozwalaliśmy Wiśle na kontrataki. Oczywiście brakowało nam jakości z przodu, nie byliśmy w stanie wykreować jednej czy dwóch klarownych okazji. Musimy jednak pamiętać, że graliśmy z rywalem, który świetnie broni. W Płocku nie gra się łatwo. Zrobiliśmy wszystko dobrze, poza wypracowaniem tej jednej czy dwóch okazji, które mogły zdecydować o naszej wygranej - powiedział trener Niels Frederiksen na konferencji prasowej.
"Kolejorz" miał przewagę praktycznie w każdej statystyce, jednak Wisła po raz kolejny w tym sezonie zaprezentowała żelazną defensywę. Z przodu było nędznie, natomiast z tyłu bez zarzutów.
- Uczymy się tej ligi. Na pewno wyciągniemy z tego spotkania bardzo dużo wniosków, musimy lepiej zachowywać się z piłką. Przed chwilą ktoś mi powiedział, że rok temu o tej porze przegraliśmy z Kotwicą Kołobrzeg 0:2 i byliśmy smutni, że awans do Ekstraklasy się oddala, a dzisiaj zremisowaliśmy z mistrzem Polski i nie przegraliśmy ósmego meczu z rzędu. Nie mam zamiaru być smutny. Cieszę się, że zawodnicy zrobili wszystko, żeby tego meczu nie przegrać - powiedział trener Misiura.
ZOBACZ WIDEO: "Spróbujcie go powstrzymać". Z piłką wyczynia cuda
Misiura po raz kolejny musiał zmierzyć się z pytaniami o zachowawczy styl gry. Zresztą, powyższe słowa "zawodnicy zrobili wszystko, żeby tego meczu nie przegrać" mówią wszystko.
- Jesteśmy na etapie budowania swojej tożsamości. Okej, mogliśmy zaprezentować się lepiej z piłką, ale bez piłki zaprezentowaliśmy się na tyle dobrze, że nawet mistrz Polski - ze świetnymi zawodnikami w składzie - nie znalazł drogi do naszej bramki. Nie mam zamiaru za to przepraszać czy w jakiś sposób się tego wstydzić, bo jest to dla mnie powód do dumy - odpowiedział szkoleniowiec "Nafciarzy".
- Zobaczyliśmy skład Lecha, że nie ma Ishaka czy Gholizadeha i ktoś mógłby powiedzieć, że będzie z tego powodu łatwiej. A my mieliśmy odczucie, że dzięki tym zmianom Lech będzie bardziej intensywny, agresywny w wysokim pressingu i będziemy mieli mniej czasu na podjęcie decyzji z piłką. I nasze przypuszczenia się sprawdziły. Graliśmy z mistrzem Polski. My się uczymy tej ligi, dostaliśmy jakąś lekcję, ale sami też nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na zbyt dużo. Z drugiej strony ręce składały się do oklasków, gdy patrzyło się na to, jak byliśmy zorganizowani jako drużyna. Pokazaliśmy, że na tle najlepszej drużyny w Polsce potrafimy być skuteczni w defensywie - powiedział trener Misiura.