Reprezentacja Norwegii w bardzo dobrym stylu wywalczyła awans do mistrzostw świata. Bramkostrzelna w eliminacjach drużyna okazała się w grupie zdecydowanie mocniejsza między innymi od Włochów. W mundialu zagra po raz pierwszy od 1998 roku i turnieju na francuskich stadionach. W piątek dowie się, z kim powalczy w grupie o awans do fazy pucharowej.
Sama ceremonia losowania nie jest atrakcyjnym wydarzeniem dla Stale Solbakkena.
Selekcjoner Norwegii przyznaje, że nie ma ochoty lecieć do Waszyngtonu na piątkowe losowanie MŚ 2026. - Nienawidzę tego - mówi w podcaście NRK, podkreślając, że zwykle wysyłał na takie wydarzenia asystenta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
Stale Solbakken ujawnił w podcaście NRK, że federacja oczekuje jego obecności na losowaniu w Kennedy Center. Według relacji, dotąd na podobne wydarzenia jeździł asystent Brede Hangeland.
- Nienawidzę tego. Brede Hangeland brał wszystkie losowania: Ligę Narodów, eliminacje do mistrzostw Europy. Tym razem nie ma zmiłuj. Główny trener musi się stawić - mówi selekcjoner.
Solbakken otwarcie przyznaje, że nie czuje się dobrze na oficjalnych salonach i wolałby śledzić wydarzenie z domu. - Nigdy tego nie lubiłem. Jestem fatalny w small talku i to mnie nie interesuje. Wolałbym leżeć na sofie ze słodyczami i Pepsi Max, oglądając losowanie - mówi.
Szkoleniowiec zdradził, że próbował przeforsować wyjazd Hangelanda. - Próbowałem wszystkiego, a Brede naprawdę chciał. Tym razem usłyszeliśmy "nie" - dodaje trener w rozmowie w NRK.
Losowanie mundialu 2026, którego gospodarzami są USA, Meksyk i Kanada odbędzie się w piątek w Waszyngtonie. Solbakken poleci mimo niechęci.