Brentford FC uchodzi za jedną z najbardziej nieprzewidywalnych drużyn Premier League. Wiele wskazywało na to, że zespół zaliczy duży regres po odejściu menadżera Thomasa Franka do Tottenhamu Hotspur. Co więcej, klub zarobił ponad 150 milionów euro na transferach Bryana Mbeumo (Manchester United), Yoane'a Wissy (Newcastle United), Christiana Norgaarda (Arsenal) i Marka Flekkena (Bayer 04 Leverkusen).
W miejsce Franka klub zatrudnił Keitha Andrewsa, który przede wszystkim miał problem, by zastąpić duet Mbeumo - Wissa. Kibice jeszcze nie zdawali sobie sprawy, że Brentford ma w swoich szeregach klasowego napastnika, czyli Igora Thiago.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Żadnej pracy się nie boi
Brazylijczyk ma dopiero 24 lata, ale przeszedł już naprawdę imponującą drogę. To nie jest historia kolejnego wielkiego talentu z Kraju Kawy, o którego podpis w młodym wieku walczyły czołowe europejskie kluby. Wydawało się nawet, że Thiago będzie musiał porzucić marzenia o profesjonalnej karierze.
W rozmowie z oficjalną stroną angielskiego klubu Thiago wyznał, że w wieku 13 lat stracił ojca. Jego matka Maria pracowała, wywożąc śmieci i musiała sama utrzymać rodzinę. Nastolatek zakasał rękawy i chwytał się różnych zajęć, by tylko jej pomóc.
- Zacząłem pracować na targowiskach, nosząc owoce. Pracowałem też jako murarz. W młodości miałem kilka zajęć, zanim zacząłem grać zawodowo w piłkę i dostałem szansę gry za granicą. Pomogło mi to jako mężczyźnie i jako osobie. Pomogło mi to doceniać małe i duże rzeczy, ponieważ dziś, patrząc na swoje życie, widzę, że jestem uprzywilejowany wszystkim, co mam - powiedział.
Karierę młodzieżową zaczął w Gremio Ocidental, gdzie jego starszy brat był już pełnoprawnym zawodnikiem. Później szlifował swój talent w Vere FC, aż w końcu trafił do Cruzeiro Esporte Clube i tam właśnie zaliczył oficjalny debiut w wieku 18 lat. Po dwóch sezonach w drugiej lidze postanowił spróbować swoich sił na Starym Kontynencie.
Od marca 2022 do 2023 roku był zawodnikiem bułgarskiego Ludogorca Razgrad i dzielił szatnię z Jakubem Piotrowskim. Szybko wyrósł na gwiazdę tamtejszej ligi. Przez ten okres regularnie trafiał do siatki, czego zwieńczeniem było wywalczenie mistrzowskiego tytułu.
Z kolei do Club Brugge trafił w tym samym czasie, co Michał Skóraś. Podczas gdy Polak nie mógł się przebić, Thiago świetnie spisywał się w lidze belgijskiej i europejskich pucharach. Nie da się ukryć, że w Brugii również dołożył dużą cegiełkę do zdobycia mistrzostwa.
Los oddaje mu to, co zabrał
33 miliony euro - tyle w 2024 roku wyłożyli na stół działacze Brentfordu, by pozyskać kluczowego piłkarza Club Brugge. Wtedy Thiago pobił rekord transferowy klubu (teraz należy on do Dango Ouattary ściągniętego za 42,8 miliona).
Łagodnie rzecz ujmując, w swoim premierowym sezonie nie podbił Premier League. Prześladowały go kontuzje, w związku czym zdołał uzbierać zaledwie osiem występów w angielskiej elicie - ani razu nie wpisał się na listę strzelców.
Zła karta się odwróciła. Thiago nagle wszedł w buty Wissy, który notabene po wielomilionowym transferze do Newcastle jeszcze nie zadebiutował przez kontuzję. Swoimi występami snajper sprawił, że lokalni kibice zapomnieli o Kongijczyku.
Statystyki mówią same za siebie. Z 11 trafieniami w dorobku Thiago jest wiceliderem klasyfikacji strzelców Premier League. Ma na rozkładzie między innymi bramkarzy Liverpoolu czy Manchesteru United.
Thiago właściwie jako jedyny gracz w Premier League postanowił rzucić wyzwanie Erlingowi Haalandowi. Norweg uzbierał dotychczas 15 bramek i jest liderem klasyfikacji, jednak czuje oddech rywala na plecach. Brazylijczyk nie daje za wygraną.
- Igor jest człowiekiem wierzącym w Boga. W trudnych chwilach zeszłego sezonu dużo chodził do kościoła, żeby znaleźć siłę. Podróżowałem też z Brazylii do Anglii jakieś siedem razy, żeby go zmotywować. Na szczęście Igor jest silny psychicznie. Zawsze szuka konkretnego celu, do którego dąży - mówił jego agent Marcelo Beer, cytowany przez portal sporza.be.
Agent zasugerował, że wystrzał formy Thiago nie jest przypadkowy. Mimo że bramkostrzelny napastnik jeszcze nie zadebiutował w reprezentacji Brazylii, to zamierza powalczyć o wyjazd na przyszłoroczny mundial.
Na pozycji numer "dziewięć" Carlo Ancelotti ma do dyspozycji Joao Pedro, Richarlison, Endrick, Igor Jesus czy Vitor Roque - od żadnego z nich filar Brentfordu nie odstaje. Jeśli Thiago nadal będzie strzelał w takim tempie, selekcjoner nie będzie miał innego wyjścia i zapewne zabierze absolutnego debiutanta na mistrzostwa świata.