Gdyby spojrzeć wyłącznie w tabelę, to Brighton powinien ograć West Ham bez najmniejszych problemów, bo przecież siódma drużyna Premier League grała z osiemnastą.
A jak to wyglądało w praktyce? W pierwszej połowie... nijak. Niewiele się działo, nie było wielu konkretów. Gospodarze mieli lekką przewagę, jednak nie przyniosło im to wymiernych korzyści. Długimi fragmentami było po prostu nudno. Na szczęście rozkręciło się po przerwie.
W 73. minucie goście wyprowadzili kontratak i wyszli na prowadzenie. Jarrod Bowen wykorzystał beznadziejne zachowanie Ferdiego Kadioglu we własnym polu karnym i oddał zaskakujący strzał na wślizgu z ostrego kąta.
Już wcześniej Londyńczycy mieli dwie wyborne sytuacje. Tak naprawdę w jednej akcji mogli strzelić gola Bowen i Crysencio Summerville, ale fenomenalną interwencją popisał się Bart Verbruggen.
Wyrównanie nadeszło w doliczonym czasie gry, kiedy w olbrzymim zamieszaniu w polu karnym bramkę zdobył Georginio Rutter. Było przy tym sporo kontrowersji, bo chwilę wcześniej ewidentnie zagrywał piłkę ręką. VAR to jednak sprawdził i dał sygnał sędziemu, że gol został strzelony prawidłowo.
Dodajmy, że kontuzjowany Łukasz Fabiański nie znalazł się w kadrze gości.
Brighton and Hove Albion - West Ham United 1:1 (0:0)
0:1 Jarrod Bowen 73'
1:1 Georginio Rutter 90+1'
Tabela: Premier League 2025/26, Piłka nożna
ZOBACZ WIDEO: "Spróbujcie go powstrzymać". Z piłką wyczynia cuda