Nawałka odmienił Górnika

Zeszłoroczny spadek z ekstraklasy był dla Górnika największym kataklizmem, jaki spotkał klub w ostatnich trzech dekadach. Po dość przeciętnej postawie zabrzańskiej drużyny w rundzie jesiennej wydawało się, że o powrót utytułowanego śląskiego klubu do piłkarskiej elity będzie wiele trudniej niż się to na początku wydawało. Przełomem okazała się jednak zmiana szkoleniowca pierwszej drużyny. Po przyjściu na Roosevelta trenera Adama Nawałki Górnik zaczął grać w piłkę, a nadzieja na awans znów wróciła!

O tym, że rzekomy konflikt na linii Ryszard Komornicki - drużyna był wyimaginowany przez media zapewniał zarówno szkoleniowiec, jak i zawodnicy Górnika. Kontrowersyjny trener, za jakiego uchodzi Komornicki miał według medialnych doniesień rozbić drużynę wewnętrznie do tego stopnia, że ta grała przeciw niemu. Zawodnicy kategorycznie temu zaprzeczali. - Nie wyobrażam sobie żebyśmy mieli grać przeciwko trenerowi. Jesteśmy profesjonalistami i w każdym meczu gramy o zwycięstwo i nie ma mowy o żadnym odpuszczaniu - zapewniał po fali krytyki spływającej na zespół kapitan zabrzan, Grzegorz Bonin. Słowa lidera zabrzańskiej drużyny wielu komentowało z ironicznym uśmieszkiem.

- Przecież nikt jawnie nie przyzna, że metody szkoleniowe Komornickiego drużynie nie pasują. Pracowałem z tym trenerem w Górniku i muszę przyznać, że ten trener ma bardzo trudny charakter. Nie zdziwiłbym się gdyby drużyna grała przeciwko niemu - powiedział w rozmowie z naszym portalem jeden z byłych zawodników drużyny z Roosevelta. Dzisiaj ciężko się ze słowami byłego gracza zabrzańskiego klubu nie zgodzić. Po tym, jak Komornicki odszedł z Zabrza, a w jego miejsce zatrudniony został Adam Nawałka... Górnik przypomniał sobie jak się gra w piłkę. Tak świetnej formy w przedsezonowych sparingach zabrzanie nie prezentowali od 12 lat!

- Nawałka przekonał drużynę do siebie. Widać, że znalazł z zawodnikami wspólny język, że ci chłopcy wreszcie się stali drużyną, która na boisku bierze na siebie odpowiedzialność. Za czasów Komornickiego taki Szczot, kiedy był ściągany z boiska w przerwie sparingu od razu szedł do szatni i w trakcie drugiej połowy jechał już do domu. Teraz nie ma o tym mowy. Zawodnicy siedzą w klubie od rana do wieczora. Nie tylko trenują, ale razem jedzą obiad i piją kawę. Nic bardziej nie integruje drużyny. Widać, że im się wreszcie chce grać w piłkę. To co robili w meczu ze Śląskiem Wrocław, zarówno z juniorami, jak pierwszym składem to było coś pięknego - powiedział naszemu portalowi jeden z pracowników śląskiego klubu.

Jak się okazuje nie tylko postronni obserwatorzy zauważyli zmianę w mentalności drużyny. Tę także docenia lider defensywy Górnika, Adam Banaś. - Trener Nawałka doskonale potrafi trafić do naszych głów. Każdy trening jest przyjemnością, a w sparingach każdy daje z siebie wszystko, bo wie, że przy tym szkoleniowcu nie ma pewniaków do gry w pierwszym składzie. Widać, że wreszcie idziemy wszyscy w jednym kierunku. Tego nam ostatnimi czasy brakowało - przyznał 28-letni stoper górniczej jedenastki. Atmosferę w drużynie i zachwyt nowym szkoleniowcem można bez problemów porównać do tej, kiedy w Zabrzu zatrudniano trenera Henryka Kasperczaka. Doświadczony szkoleniowiec nie podołał jednak zadaniu i spuścił Górnika z ekstraklasy. Nawałka jest realistą.

- Tę drużynę stać na awans, a walka o powrót do ekstraklasy z Górnikiem Zabrze jest dla mnie dużym wyzwaniem. Wiem, że nie wywalczymy awansu stałą grupą ludzi, bo rotacja w składzie jest konieczna. Mamy dość szeroką kadrę, myślę, że to wystarczy do tego by liczyć się w walce o awans do samego końca. Przed nami dużo ciężkiej pracy, bo i zadanie jest bardzo ambitne. Wierzymy, że uda nam się sprawę doprowadzić do szczęśliwego końca i Górnik w przyszłym sezonie zagra w ekstraklasie. Nikt z nas nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłoby być inaczej - podkreślił 52-letni szkoleniowiec drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Źródło artykułu: