Władze Stali Stalowa Wola zorganizowały konferencję prasową, na której przedstawiono obecną sytuację klubu. Na spotkaniu zjawili się m.in. prezes Stali Leszek Kaczmarski, prezes spółki Wodex, w której klub ma większość udziałów Bronisław Żak oraz Jacek Faraś, prezes sportowej spółki akcyjnej Stal Stalowa Wola SA.
Będą rezerwy
Od kilku sezonów Stal Stalowa Wola nie ma zespołu rezerw. Kibice od dłuższego czas zabiegali o powstanie zaplecza dla pierwszoligowych piłkarzy. W ubiegłym roku było już blisko, ale ostatecznie nie doszło do reaktywowania drugiej drużyny. Od sezonu 2010/2011 taka drużyna ma już powstać. - W nowym sezonie chcemy reaktywować drużynę rezerw, która będzie bazowała na zespole juniorów starszych Stali oraz na zawodnikach, którzy nie będą się mieścić w pierwszym składzie drużyny. Większość z tych młodych graczy będzie chciało grać w zespole seniorów - powiedział prezes Stali Leszek Kaczmarski.
Powstanie spółka akcyjna
Włodarze Stali chcą, podobnie jak ma to miejsce w koszykówce, utworzyć spółkę akcyjną, która przejęłaby od nowego sezonu piłkarski zespół ze Stalowej Woli. - Chcemy utworzyć spółkę akcyjną w piłce nożnej, tak jak ma to miejsce w sekcji koszykówki. Mamy gotowy akt notarialny i jeszcze przed rozpoczęciem nowego sezonu chcemy dopiąć wszystkie szczegóły. Chcemy znaleźć 2-3 firmy, które wejdą do spółki. To nam pozwoli zacząć od zera, bez długów - stwierdził z kolei prezes spółki Wodex Bronisław Żak.
Kolejną z przyczyn utworzenia spółki w Stali jest fakt, iż od 2012 roku drużyny piłkarskie występujące w najwyższych klasach rozgrywkowych będą musiał być przekształcone właśnie w spółkę akcyjną. - Sprawa powstania spółki znana jest już od dłuższego czasu. Od 2012 roku klubu piłkarskie, aby występować w lidze będą musiały, podobnie jak to ma miejsce w Polskiej Lidze Koszykówki, stać się spółkami akcyjnymi. Ktoś, kto będzie chciał pomóc, dać jakieś pieniążki, to będzie mógł decydować o ich przeznaczeniu - dodał Kaczmarski.
Ogromne problemy finansowe Stali
Ostatnie czasy w Stalówce nie były najlepsze pod względem finansowym. Klubu z hutniczego miasta popadł w długi, które sięgają już ponad miliona złotych. Ratunkiem dla Stali może być powstanie spółki. W innym wypadku może być bardzo źle. - Jesteśmy w potężnym dole finansowym. Niestety to już nie pierwszy raz. Dwukrotnie udawało się z niego wyjść. Teraz to wszystko zbiegło się z kryzysem w Polsce i na świecie. Ten problem stanowi spory kłopot dla bytu klubu. Zadłużenie wynosi około miliona złotych. Takiego długu jeszcze nie było. Jeśli nam się uda z tego wybrnąć to będzie wielki sukces. Niestety mennicy nie mamy. Na pewno nie może to funkcjonować w obecnym układzie, gdyż na dzień dzisiejszy w każdej chwili do klubu może wejść komornik - mówi Żak.
Długi wobec piłkarzy, ZUS i urzędu skarbowego wynoszą blisko 300 tysięcy złotych. Główny sponsor Stali, firma Wodex, obecnie nie jest w stanie sama dźwignąć tych problemów, gdyż sama ma ogromne kłopoty. Dzięki pomocy prezydenta miasta część kosztów utrzymania koszykówki przeszła na barki urzędników, tym samym odciążając firmę Wodex. - Dziś potrzeba 300 tysięcy złotych na to aby wypłacić pensje zawodnikom za grudzień, pensje pracownikom za styczeń oraz zapłacić ZUS i inne sprawy podatkowe. Wodex od 2002 roku do klubu włożył 7 milionów złotych. Tak naprawdę na roczne funkcjonowanie na obecnym poziomie piłki nożnej i koszykówki potrzeba 5 milionów złotych. Wszyscy mówią, że prezydent nie pomaga. A właśnie, że pomaga. Dał pieniądze na koszykówkę. To jest ogromna pomoc dla klubu - kontynuuje Bronisław Żak.
Czy powrócą czasy za świetności Huty Stalowa Wola?
W latach 90-tych piłkarze i koszykarze Stali grali w najwyższych klasach rozgrywkowych. Sponsorem Stalowców była wówczas Huta Stalowa Wola, która obecnie jest prywatyzowana, gdyż ma ogromne problemy. To były tłuste lata, gdyż w klubie nie brakowało pieniędzy. Zawodnicy wyjeżdżali na zagraniczne zgrupowania, nie brakowało pensji. To wszystko głównie dzięki ludziom. - W czasach świetności Huty Stalowa Wola tam pracowało ponad 25000 ludzi. Wszyscy pracownicy byli członkami klubu i płacili pół procent. Swojego wynagrodzenia na zespół. Gdyby tak było teraz, to dla przykłady przy pensji 2000zł każdy z zatrudnionych przekazywałby na klub 10zł. Przy 20000 pracownikach to wychodzi 200000zł . To ogromna kwota, która rocznie dawałby do klubu prawie dwa i pół miliona złotych - stwierdza prezes spółki Wodex.
Trudno przypuszczać, aby powrócili czasy, jak te sprzed kilkunastu lat. W Stalowej Woli wierzą jednak, że uda się przetrwać kryzys i społeczeństwo w mieście nadal będzie mogło oglądać popisy zawodników Stali w jak najwyższych klasach rozgrywkowych.