Igor Lewczuk: Najważniejsza jest liga, nie sparingi

Przygotowania Jagiellonii wkraczają w decydującą fazę. Ligowe spotkanie z Koroną Kielce żółto-czerwoni rozegrają już za dziesięć dni, ale trudno w tym momencie o jakiś wielki optymizm, tym bardziej, że podopieczni Michała Probierza praktycznie co sparing popełniają błędy, które kosztują stratę bramek.

- Nie mogę być z tego powodu zadowolony, ponieważ zespół w kolejnym już spotkaniu traci dwie bramki. Popełniamy błędy i musimy je jak najszybciej wyeliminować, bo niedługo zaczynamy ligę - narzeka Michał Probierz, trener Jagiellonii.

Igor Lewczuk, obrońca żółto-czerwonych natomiast nie jest przekonany do opinii, że Jaga w obronie gra aż tak niepewnie. - Czy gramy źle? Trudno powiedzieć. Czasami są to indywidualne błędy, czasami całego zespołu, a kiedy indziej przeciwnik rozegra naprawdę składną akcję. Nie jest jednak tak, że rywal stwarza sobie masę sytuacji - wręcz przeciwnie - są to niekiedy jedna lub dwie okazje i zagraniczne drużyny strzelają nam gole - uważa Igor.

Wynikami obecnie kibice Jagi nie mają się co przejmować, ponieważ są to tylko sparingi i nie trzeba przykładać do nich większej wagi. W niedalekiej przeszłości Jagiellończycy przegrywali ostatnie sprawdziany przed ligą kilkoma bramkami. Między innymi przed czterema laty dostali baty od Polonii Warszawa (2:5), a jesień pod wodzą Artura Płatka mieli bardzo dobrą. Ba! Wręcz rewelacyjną. Zdobyli 23 punkty, które każdy białostoczanin przed 1. kolejką wziąłby w ciemno. Przed obecnym sezonem Widzew Łódź "wrzucił" Jadze czwórkę, pojawiły się negatywne głosy wielu kibiców, a tu miła niespodzianka - 10. miejsce, z nawiązką odrobione ujemne punkty i ćwierćfinał Pucharu Polski.

- Gra nie jest taka jak wyniki. Czasem jest tak, że prezentujemy się lepiej niż przeciwnik, a zamiast spokojnie wygrać, to przegrywamy. Ważne jest, żeby cały czas się uczyć, wyciągać z tego wnioski. To jest podstawą sparingów. Oczywiście wynik jest bardzo ważny, ale podczas meczów towarzyskich ćwiczone są różne warianty, różne ustawienia. Najważniejsze jest, żeby to wszystko zaprocentowało w lidze - uspokaja prawy obrońca żółto-czerwonych.

W ubiegłym tygodniu sztab szkoleniowy Jagi podjął decyzję, że bramkarzem numer 1 wiosną będzie Grzegorz Sandomierski. Probierz wybór wychowanka Jagiellonii na podstawowego bramkarza uzasadnił tym, że obrona mając go za swoimi plecami czuje się najpewniej. - Grzesiek jest dobrym bramkarzem i dobrze się gra, wiedząc, że to on stoi na bramce. Jednak nie jest tak, że z Rafałem Gikiewiczem jest inaczej lub gorzej. Obaj są dobrzy w swoim fachu i z komunikacją nie ma problemów - twierdzi Lewczuk.

W ostatnim sparingu z ukraińskim klubem Obołoń Kijów formacja defensywna zagrała w ustawieniu Lewczuk, Andrius Skerla, Thiago Cionek, Piotr Klepczarek. Wiele wskazuje na to, że ta czwórka stworzy linię obrony w inauguracyjnym meczu wiosny. - Nikt chyba w zespole nie czuje się pewniakiem do gry, cały czas każdy walczy o miejsce w składzie - mówi wychowanek Hetmana Białystok, który zdaje sobie sprawę, że trener Probierz potrafi zaskoczyć i jeżeli "dzisiaj" ktoś ma miejsce w podstawowej jedenastce, to nawet po jednym gorszym meczu może je stracić.

Przed Jagiellonią jeszcze tylko dwa dni w tureckiej Antalyi i białostoczanie wrócą do domów. - Czy mamy dość? Na pewno zdania są podzielone. Zmiana hotelu sprawiła , że nie ma tej monotonii, a co najważniejsze, zmieniło się na lepsze - przynajmniej według mnie i "Zawiasa" (Pawła Zawistowskiego - red). Nareszcie są normalne soki i do bazaru "Volks" jest bliżej, gdzie serwują nam już słynne wyroby turkish original - kończy z uśmiechem Igor.

Komentarze (0)