Bayern wygrał w ogniu polemik / Niemcy bagatelizują sprawę

Gdyby nie katastrofalny błąd arbitrów, ACF Fiorentina najpewniej zremisowałaby w Monachium z tamtejszym Bayernem. Stało się jednak inaczej. Bramka Miroslava Klose z ewidentnego spalonego przesądziła o losach pierwszej rywalizacji 1/8 finału Ligi Mistrzów. Włosi są oburzeni, a Niemcy bagatelizują całą sprawę.

Agnieszka Kiołbasa
Agnieszka Kiołbasa

Była 89. minuta, kiedy Arjen Robben oddał strzał na bramkę Sebastiena Freya. Francuz instynktownie odbił piłkę przed siebie. Dopadł do niej Ivica Olić i zgrał ją do znajdującego się na dwumetrowym spalonym Miroslava Klose. Reprezentant Niemiec nie miał problemów ze skierowaniem jej do siatki. Sędzia gola nie uznał? Ależ skąd. Liniowy nie uniósł chorągiewki i tym samym Niemcy po końcowym gwizdku sędziego mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Piłkarze z Florencji czują się okradzeni. - Zostaliśmy oszukani i nie ma sensu tego ukrywać - powiedział oburzony kapitan Fiołków, Ricardo Montolivo. - Tacy sędziowie nie powinni prowadzić tak ważnego meczu! - grzmiał. Jak się okazało, Włosi pretensje do arbitra Ovrebo mają nie tylko o tę sytuację. - Być może czerwona kartka dla Gobbiego była słuszna, ale w tej sytuacji identyczną decyzję należało podjąć w przypadku Klose, który popełnił nieprzyzwoity faul - wyjaśnił pomocnik Violi. - My rozegraliśmy taki mecz, jaki chcieliśmy rozegrać. Mieliśmy w garści cenny remis, ale ten katastrofalny epizod ze spalonym zniszczył wszystko. Jesteśmy rozczarowani, lecz w rewanżu zrobimy wszystko, by wygrać - zapewnił.

Po zakończonym spotkaniu oburzenia nie krył prezydent klubu z Florencji, Andrea Della Valle. - To co wydarzyło się w Monachium, to wstyd i hańba. W tym okresie włoska szkoła jest trochę za bardzo krzywdzona w Europie - powiedział. - Nie rozumiem, co w tej sytuacji robił arbiter liniowy. Był idealnie na równi z całym zdarzeniem, ale spalonego nie widział. Podobnie było w przypadku czerwonej kartki Gobbiego. Nawet Platini osłupiał na trybunie - dodał.

Co na to Niemcy? Niechlubny bohater całej akcji, Miroslav Klose po meczu przyznał, że sędzia popełnił błąd. - To prawda, był spalony - potwierdził. Napastnik komplementował drużynę rywala, by odwrócić uwagę od tego, co najistotniejsze. - Fiorentina zagrała bardzo dobrze w formacji obronnej. My mieliśmy problem ze skonstruowaniem akcji i narzuceniem naszego stylu gry. Teraz we Florencji czeka nas ciężka przeprawa. Będą tam na nas czekać kibice, wszyscy będą przeciwko nam. Presja będzie ogromna.

Całą sprawę zbagatelizował wiceprezydent Bawarczyków, Karl Heinz Rummenigge. - Kiedy zdarzają się tego typu sytuacje, trudno z wysokości trybuny ocenić czy był spalony, czy też nie. Dopiero później powiedziano mi, że Klose był przed zawodnikami Fiorentiny - wyjaśnił Niemiec. - Zdarza się, że sędziowie podejmują takie decyzje. Teraz na błędzie skorzystaliśmy my, ale następnym razem może trafić na kogoś innego.

Działacz Bayernu cieszy się z sukcesu. - Odniesienie zwycięstwa było dla nas bardzo ważne. Gdybyśmy zremisowali, mecz rewanżowy byłby bardziej skomplikowany - wytłumaczył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×