Lenczyk: Miała być rewolucja, a nie było nawet powstania

Dwa dni przed inauguracją rundy wiosennej ekstraklasy Orest Lenczyk podsumował niespełna dwumiesięczny okres przygotowawczy Cracovii. Opiekun Pasów jest zadowolony z pracy wykonanej przez zespół, ale nie wygląda na usatysfakcjonowanego ruchami kadrowymi w klubie.

W tym artykule dowiesz się o:

Prezes klubu, prof. Janusz Filipiak w listopadzie minionego roku z wielką pompą ogłosił zimowe wzmocnienia Cracovii. 3 miliony złotych przeznaczone z budżetu jedynie na transfery w polskich realiach nie są kwotą małą. Problem jednak polegał na tym, by znaleźć balans między wydanymi na nowych zawodników pieniędzmi, a poziomem ich umiejętności. - Miała być krwawa rewolucja, pomarańczowa rewolucja, a z tej rewolucji nawet powstania nie ma - zobrazował to, co wydarzyło się w kwestii transferów w Cracovii Orest Lenczyk. W zimowym okienku transferowym Pasy pozyskały trzech graczy: Aleksandra Suworowa, Wojciecha Łuczaka i Krzysztofa Kaliciaka. Jednocześnie z klubu odeszli Dariusz Kłus, Konrad Cebula, Jakub Grzegorzewski, Kamil Witkowski i Damian Misan. Z nowych twarzy tylko reprezentant Mołdawii może stanowić realne wzmocnienie krakowskiej drużyny. Pozostali na razie nie przekonali do siebie trenera Lenczyka: - O Łuczaku mogę powiedzieć, że spodziewałem się więcej, licząc na to, że ktoś kto kończy Uniwersytet w Cambridge, musi być lepszy od kogoś kto kończy Uniwersytet Śląski. Będzie walczył o miejsce w kadrze. Z Kaliciakiem mam problem, bo nie trenowałem go przez miesiąc, a zajmował się nim wtedy dr Wielkoszyński. Nie wiem czy kupiliśmy zawodnika "ubitego"? Na pierwszych zajęciach został kopnięty w kostkę i potem powrót do zajęć przeciągnął się do miesiąca. Jego pierwsze występy na Cyprze nie były optymistyczne, ale potem coś drgnęło. Jest jednym z najszybszych naszych zawodników. Podsumuję jednak tak - nie kupuje się przecież zawodnika na jeden mecz.

Pasy testowały kolejnych kandydatów do drużyny jeszcze w czasie lutowego zgrupowania na Cyprze. Tam do drużyny dołączyli reprezentant Mołdawii, Gregorij Owsjannikow, Aleksander Lebiedew i Josh Tudela. Głos ma trener Lenczyk: - Aleksander Lebiediew z Białorusi, środkowy napastnik grał z Dynamem Kijów. Pozostawił takie wrażenie, że chcieliśmy wziąć go do Krakowa na kilka dni i wtedy podjąć decyzję. Dłużej miałem Gregorija Owsjannikowa z Olimpii Balti. Szybki, waleczny środkowy napastnik o dobrych umiejętnościach. Jego chęć gry w Cracovii była taka, że chciałem go w Krakowie przez dwa, trzy dni. Dziś jednak obydwaj są poza zainteresowaniem klubów. Był jeszcze Jankes, Josh Tudela z pochodzenia Boliwijczyk o posturze i pozycji Mauro Cantoro. Jeśli chodzi o technikę, to dużo potrafi. Kilka razy starł się z graczami Dynama. Moja decyzja była taka, że biorę go do Krakowa, ale okazało się, że Cracovia ma za dużo pomocników i nie było mowy o transferze.

Inne transferowe zakusy Cracovii także napotykały na ściany niemożności. - Pozyskaliśmy tylko Aleksandra Suworowa. Za pozostałych kandydatów cena była różna - raz 150 tysięcy euro, raz za darmo na pół roku. Kiedy doszło do konkretniejszych rozmów, to menedżerowie - w jednym wypadku nawet trzech - zmieniało sumy - tłumaczy Lenczyk.

Do rundy wiosennej Pasy przygotowywały się na własnych obiektach, w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale oraz w cypryjskim Pafos. - Warunki były takie, że dobrze się stało, że byliśmy w Spale, gdzie byliśmy odcięci od srogie zimy. Po powrocie mieliśmy trochę kłopotów, bo przez te dwa tygodnie zima doskwierała, ale mając pomoc w postaci balonu i sztucznej trawy nie mogę narzekać. Robiliśmy wszystko, by obciążenia na sztucznej trawie nie wyszły nam na złe. Jeszcze w grudniu zastanawiałem się nad datą wyjazdu i powrotu z Cypru. Klub zapewnił nam możliwość dwutygodniowego obozu, ale zastanawiałem się, czy to nie za długo. Po tylu dniach nawet mąż z żoną mogą się znudzić sobą, a co dopiero mężczyźni.

Na Cyprze Cracovia rozegrała pięć gier kontrolnych. Ich przebieg jednak nie do końca zadowolił szkoleniowca. - Powiedziałem, że byłbym zadowolony, gdybyśmy w każdym meczu strzelili chociaż jedną bramkę. Nie jestem jednak zadowolony. Mieliśmy 26, a w pewnym momencie nawet 29 zawodników. Wszyscy mieli szanse. Kręcono nosem na sparingpartnerów, a tymczasem to nasi rywale czasem nie widzieli kim jest Cracovia. Na boisku jednak nie odpuszczali, a my wychodziliśmy przestraszeni ze spuszczonymi głowami.

Jedno ze spotkań Cracovia rozegrała z młodzieżowym zespołem Dynama Kijów. Oresta Lenczyka mecz ten zmusił do bardziej ogólnej refleksji na temat polskiego futbolu. - Mecz z Dynamem był konfrontacją umiejętności. Moja druga grupa bardzo chciała grać, bardzo chciała nie przegrać. Przewaga drużyny Dynama była przez większość meczu. Dla mnie to był dowód, że drużyna markowa, z dorobkiem, która jest chlubą Związku Radzieckiego i Ukrainy, nie pozwoli sobie, żeby pętali się tam zawodnicy, którzy są tam przypadkowo tylko jest to grupa, która w każdej chwili może wejść do pierwszej drużyny. 8-9 zawodników wziąłbym do Cracovii natychmiast. Jestem przekonany, że to jest dobra droga - a Dynamo robi to już dziesiątki lat - więc jako były członek Wydziału Szkolenia mogę zapytać, czemu u nas tak nie jest? - pyta retorycznie Lenczyk.

Ostatni sparing przed inauguracją ligi Cracovia rozegrała z Uralem Oblast. Przebieg tego meczu najbardziej zmartwił Lenczyka. - Ostatni mecz, na którym bardzo mi zależało. Powiedziałem zawodnikom, że to pierwszy mecz ligowy. Po rozgrzewce mogłem być zadowolony, ale na mecz wyszła panna, która zapomniała, że ma tańczyć i wyprawiała figle. Po kwadransie usłyszałem odzywkę z boiska: "k...., jak tak dalej będziemy grać, to tu piątkę dostaniemy". Ural myśląc, że grał z Wisłą Kraków stosował taktykę defensywną, a że trafili na jeleni, którzy się odkrywali, to strzelali bramki po szybkich akcjach. W drugiej połowie wyglądało na to, że będziemy grać swoje, ale tak się nie stało. Rosjanie zmienili 8 zawodników, ale wcale nie gorszych od tych z pierwszej połowy. Ten mecz był dla nas trenerów materiałem do rozmów z zawodnikami, ale również wzięcia pod uwagę, że dwa tygodnie to był już taki okres, że zawodnicy zaczęli się męczyć - puentuje opiekun Pasów.

Cracovia wznowi rozgrywki w ekstraklasie meczem z Legią Warszawa. Spotkanie odbędzie się w piątek o godzinie 20:00 na stadionie Hutnika w Krakowie.

Sparingi Cracovii w okresie przygotowawczym:

Cracovia - Polonia Bytom 0:3

Cracovia - Zagłębie Sosnowiec 6:0

Cracovia - Resovia 4:3

Cracovia - FK Chimki 0:0

Cracovia - Slovan Liberec 2:0

Cracovia - Skonto Ryga 0:1

Cracovia - Dynamo Kijów U-21 0:1

Cracovia - Ural Oblast 1:3

Źródło artykułu: