Legia brutalnie pokazała, że walczy o mistrzostwo - trenerzy po meczu Cracovia - Legia Warszawa

W Krakowie Legia zrobiła kolejny krok w wyścigu o mistrzostwo kraju. Nim jednak tego dokonała, ekipa Jana Urbana zaliczyła falstart. Po pierwszych 30 minutach przegrywali 0:1 i grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Dicksona Choto. Urban mimo zwycięstwa, po meczu nie był zadowolony z postawy swojego zespołu. Okazał się jednak lepszym psychologiem od Oresta Lenczyka i w przerwie natchnął zespół do wygranej.

- Nie wiem jak będę mówił, bo z moim głosem nie jest najlepiej. Chyba grałem razem z chłopakami. Szybko skomplikowała się nam sytuacja po straconej bramce i czerwonej kartce Dicksona Choto. Dobrze, że do końca pierwszej polowy dotrwaliśmy z tym 0:1. W drugiej połowie udało nam się zapanować nad chaosem i wyglądało to inaczej. Chociaż nie było to to, co robiliśmy na zgrupowaniach. Dzisiaj charakter, ambicja i to co robiliśmy w zimie pod względem fizycznym dały nam zwycięstwo - komentował.

Szkoleniowiec Legii nie chciał jednoznacznie ganić Dicksona Choto za zachowanie, którego dopuścił się w 27. minucie meczu. Obrońca z Zimbabwe najpierw krytykował decyzje sędziego Tomasza Mikulskiego, by po chwili prowokacyjnym gestem zwrócić się do kibiców. - To jest wina zawodników. Są momenty, że robi się gorąco, ale nie można dać się wykluczyć w takiej sytuacji z gry, gdy przegrywa się na wyjeździe 0:1.

Urban zdradził, co powiedział zawodnikom w przerwie meczu. - Mówiłem, że Cracovia nie gra trójką więcej, a tylko jednym więcej. Ze względu na to, że Grzelak zawsze grał w ataku, to było przy nim dwóch stoperów. Dzięki temu w środku pola grało się praktycznie 1:1, choć bez asekuracji. Kosztował nas ten mecz bardzo dużo wysiłku, ale - to podkreślałem w przerwie - po to pracowaliśmy na zgrupowaniu, żeby teraz to wykorzystać.

W jeszcze gorszym nastroju od Urbana był opiekun Cracovii, Orest Lenczyk. Jego drużyna grając w przewadze i mimo wypracowania wielu sytuacji bramkowych, zanotowała drugą porażkę z rzędu w ekstraklasie. - Powiedziałem w szatni, że jak przegrają to się pół Krakowa będzie śmiało. Teraz żałuję, bo zadziałało to w odwrotną stronę - mówił doświadczony trener Pasów.

- Graliśmy w sposób na tyle przejrzysty, żeby zabezpieczyć bramkę i szybko atakować. Do momentu utraty zawodnika przez Legię mecz układał się dobrze dla nas, ale potem graliśmy beztrosko. Wygrała drużyna, która ma z pewnością dobrych zawodników i czekała na drugą szansę, a potem wykorzystała drugą. Nikt nie spodziewał się, że tak się potoczy mecz - komentował Lenczyk.

Szkoleniowiec Cracovii wytłumaczył się ze swoich pociągnięć personalnych, między słowami przyznając się do błędu. Newralgicznym momentem meczu było zdjęcie z boiska Arkadiusza Barana i zastąpienie go Mateuszem Klichem: - Zdecydowaliśmy się na zmianę Arka, biorąc pod uwagę, że ma kartkę i że Legia gra w "10". Pewnie zastanawiano się czemu nie grał Klich, ale jak wszedł, to się zrobiło 1:2. Obecność Arka dyrygenta trzymała tą drużynę w kupie. Legia walczy o mistrzostwo i brutalnie to pokazała. Kilku moich zawodników kopało piłkę, a nie grało. Dobre wrażenie pozostawił Suworow - spuentował Lenczyk.

Komentarze (0)