Pierwsza zmiana w 33. minucie była wymuszona, bowiem Costa doznał kontuzji i musiał przedwcześnie opuścić boisko. - Miał rozciętą nogę. Zdecydował, że nie jest w stanie pomóc drużynie i dlatego nastąpiła zmiana - tłumaczył Marek Bajor.
Na kolejne roszady w składzie trzeba było czekać do 84. minuty, kiedy na tablicy świetlnej widniał już wynik 1:1. - Do straty bramki każdy z zawodników dawał z siebie wszystko. Nie miałem większych uwag do piłkarzy. Każdy starał się na boisku grać tak jak wcześniej sobie założyliśmy - bronił się trener Miedziowych.
Być może na zmiany trzeba było się zdecydować wcześniej. - Nie były one konieczne. W przodzie stwarzaliśmy sobie okazje. Druga linia w miarę dobrze funkcjonowała. Bramkę straciliśmy w nieoczekiwanym momencie. Podcięła ona nam skrzydła. Nie mieliśmy później za wiele argumentów - może poza tym jednym, kiedy Traore trafił w słupek - przyznał Bajor.
Na razie nie wiadomo co z licencją dla szkoleniowca. Przeciwko Piastowi Gliwice prowadził Miedziowych warunkowo. - Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Dostałem pozwolenie na pracę tylko w tym meczu, a co wydarzy się później, zobaczymy w tygodniu - zakończył Bajor.