- W nocy obudził mnie dyrektor hotelu i mówi, że coś się dzieje, że głośno jest. Ja poszedłem, sprawdziłem i powiedziałem, że to chyba nie od nas. A on mnie wziął do monitora i pokazał nagranie. Wszystko mieli nagrane - wyjaśnił Jan De Zeeuw. - Chłopaki dobijali się do pokojów, coś tam jeszcze zepsuli. Rano, nie wiem, nie kojarzę czy coś było, bo mieliśmy dużo zamieszanie. Miał przyjechać nawet premier Polski, a przyszedł jakiś amerykański minister, czy coś takiego. I nie wiem czy Boruc zszedł w majtkach, jak się pisało w polskich gazetach. Nie widziałem tego - przyznał.
- Pili, ale my nie złapaliśmy ich na samych trunkowaniu, tylko dyrektor pokazał mi nagranie jak narobili bałaganu. Ale po mojej interwencji było już wszystko spokojnie. Ja jedynie powiedziałem do Boruca: "Co ty, kur…, robisz?" A on nic nie odpowiedział, tylko stał - dodał Holender.
Więcej w Futbol News.