Srogi rewanż gości - relacja z meczu Motor Lublin - Sandecja Nowy Sącz

W III lidze nowosądecki zespół dwukrotnie przegrał w Lublinie 0:5. W niedzielę zrehabilitował się, choć spotkanie toczyło się na fatalnym boisku. Goście udowodnili, że są mocniejszym zespołem od Motoru i zwyciężyli 4:1.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Pierwszą dobrą sytuację podbramkową stworzył Motor. W 6. minucie Marcin Syroka dośrodkował z rzutu wolnego, Marcin Popławski źle trafił w piłkę, ale jeszcze opanował ją Przemysław Żmuda i z kilku metrów kopnął wprost w bramkarza.

Goście szybko złapali odpowiedni rytm gry. Nie minął kwadrans i objęli prowadzenie. Motor źle ustawił się przy wrzucie z autu dla rywali. Michał Jonczyk bez kłopotów wpadł w szesnastkę i płaskim strzałem pokonał Łukasza Gieresza.

Wynik 1:0 nie satysfakcjonował Sandecji i już w 20. minucie podwyższyła wynik. Z rzutu wolnego świetnie dośrodkował Rudolf Urban, Jan Frohlich zgrał piłkę głową do Grzegorza Kmiecika, a ten atomowym strzałem wprawił w ekstazę liczną grupę kibiców drużyny gości.

Taki obrót wydarzeń boiskowych wyraźnie uspokoił nowosądecką jedenastkę. Już nie atakowała ona tak zaciekle, a mimo to ciągle stwarzała niezłe sytuacje. Motor właściwie nie istniał, nawet jeśli gospodarze przedostawali się w okolice szesnastki przeciwnika, to obrońcy Sandecji bez zarzutu wywiązywali się z swoich zadań.

Jeszcze przed przerwą goście znów wykorzystali złą organizację defensywy lublinian. Co prawda, udało się im zablokować strzał Jonczyka, lecz futbolówka dotarła do osamotnionego Urbana, a ten skorzystał z prezentu i Sandecja prowadziła już 3:0.

Sytuacja Motoru była beznadziejna, więc po zmianie stron ruszył do odważniejszych ataków. - W drugiej połowie już nie było wyjścia i zaatakowaliśmy. Zagrałem praktycznie na czterech napastników - wyjaśnia Bogusław Baniak.

Ofensywna taktyka szybko przyniosła efekt. W 49. z rzutu wolnego Wojciech Białek uderzył tuż przy słupku, piłka odbiła się jeszcze od ręki golkipera i wpadła do siatki. Motor stwarzał sobie kolejne sytuacje, lecz Mariusz Różalski już nie dał się zaskoczyć.

Sandecja miała świadomość, że kolejne trafienie dla gospodarzy może obudzić w nich jeszcze większe pokłady energii i zaangażowania, więc próbowali ostatecznie odebrać im chęci do walki. W 67. minucie lewą stroną szarżował Maciej Bębenek, zwodem minął Syrokę i strzałem w długi róg rozstrzygnął losy rywalizacji.

W odpowiedzi jeden z obrońców zespołu gości podał wprost pod nogi... Dominika Płazy, a ten z 5. metrów trafił w bramkarza! Piłka odbiła się od słupka i wyekspediował ją Rafał Jędrszczyk.

Na kwadrans przed końcem Różalski zatrzymał faulem Marka Fundakowskiego i musiał opuścić boisko. - Wydaje mi się, że kartka była zasłużona - przyznaje golkiper. - Dostałem piłkę, próbowałem go lobować i miałem szansę dobiegnięcia do tej piłki. Wpadł na mnie i sfaulował - dodaje napastnik Motoru.

Zmiana znacznie się przedłużała, więc trener Baniak zwrócił na to uwagę sędziemu, który wyrzucił go na trybuny. Pozostali członkowie sztabu szkoleniowego starali się instruować piłkarzy i mimo sytuacji z obu stron wynik nie uległ zmianie.

Motor Lublin - Sandecja Nowy Sącz 1:4 (0:3)
0:1 - Jonczyk 13'
0:2 - Kmiecik 20'
0:3 - Urban 40'
1:3 - Białek 49'
1:4 - Bębenek 67'

Składy:

Motor Lublin:
Gieresz - Wojdyga, Maciejewski (18' Lenart), Ptaszyński, Syroka - Król (46' Płaza), Żmuda - Białek, Niemczyk (74' Adamiec), Popławski - Fundakowski.

Sandecja Nowy Sącz: Różalski - Choruzi, Jędrszczyk, Frohlich, Makuch - Bębenek (85' Janik), Niane, Urban, Gawęcki, Jonczyk (69' Hlousek) - Kmiecik (77' Kozioł).

Żółte kartki: Ptaszyński (Motor) oraz Frohlich, Gawęcki, Niane (Sandecja).

Czerwona kartka: Różalski /75' za faul poza polem karnym/ (Sandecja).

Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław).

Widzów: 2000.

Najlepszy piłkarz Motoru: Wojciech Białek.

Najlepszy piłkarz Sandecji: Rudolf Urban.

Piłkarz meczu: Rudolf Urban.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×