Akcja Jagiellonii była telewizyjna - trenerzy o meczu Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa

Mimo dobrej gry żółto-czerwoni nie byli w stanie urwać punktu faworyzowanym warszawiakom. Po tym spotkaniu tylko w obozie Legii panowała radość. - Jesteśmy zadowoleni z tego wyniku, bo przecież nigdy nie powiedzieliśmy, że odpuszczamy drugie miejsce - stwierdził po spotkaniu uradowany Jan Urban, szkoleniowiec Wojskowych.

Jan Urban (Legia Warszawa): Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne spotkanie. Jagiellonia miała dużo do stracenia i tak też ten mecz wyglądał, chociaż z przebiegu całego spotkania wydaje mi się, że stworzyliśmy dużo więcej sytuacji do tego, by zdobyć trzy punkty. Wiedzieliśmy, że Jagiellonia jest bardzo groźnym zespołem przy stałych fragmentach gry. Jest to spowodowane nie tylko wzrostem piłkarzy takich jak Wasiluk czy Kałużny, ale także ich dobrą grą głową. Po strzeleniu pierwszej bramki wydawało się, że wszystko układa się po naszej myśli. Po zdobyciu bramki na 1:1 Jagiellonia nastawiła się na grę z kontry, a my natomiast mieliśmy zbyt dużo strat w środku pola, co spowodowało kilka groźnych sytuacji pod naszą bramką. Ogólnie jednak jesteśmy zadowoleni z tego wyniku, bo przecież nigdy nie powiedzieliśmy, że odpuszczamy drugie miejsce. Chcieliśmy dojść do ostatniego meczu z Polonią Bytom na własnym stadionie w sytuacji, w której bylibyśmy zależni tylko i wyłącznie od siebie i ten cel osiągnęliśmy.

Dariusz Czykier (Jagiellonia Białystok): Po stracie bramki stworzyliśmy kilka dogodnych sytuacji. Śmiało można powiedzieć, że nasza akcja bramkowa była telewizyjna. W drugiej połowie było widać doświadczenie i przewagę Legii, jednak my w jakiś sposób też próbowaliśmy kąsać, zwłaszcza po stałych fragmentach gry. Szkoda przegranej, bo chłopaki włożyli sporo wysiłku, naprawdę dali z siebie wszystko i moim zdaniem zasłużyli na remis. Przed nami ostatni mecz z Ruchem i wierzę, że z taką grą jak przeciwko Legii utrzymamy się w lidze.

Komentarze (0)