Im strzelać... nakazano

Wiosną w grze piłkarzy Ruchu można zauważyć nową jakość. Niebiescy w porównaniu z poprzednimi sezonami częściej strzelają z dystansu. W pierwszym meczu w Gdyni efektem takich prób były gole. W spotkaniu z Zagłębiem uderzenia były, ale w bramce gości stał świetnie usposobiony Bojan Isailović.

Michał Piegza
Michał Piegza

Dwa gole w pierwszym meczu w Gdyni chorzowianie zdobyli po strzałach z dystansu lub z niezwykle trudnej pozycji. Przy bramce na 1:0 świetny strzał z woleja Marcina Zająca przed siebie odbił Andrzej Bledzewski, a Artur Sobiech dobił piłkę do siatki. 2-3 dni w tygodniu poświęcamy na doskonalenie uderzeń - przyznał "Kicaj". - Namawiam zawodników, aby strzelali z dystansu. Jak mawiał Kazimierz Górski: są strzały, są gole - uzupełnił trener Niebieskich Waldemar Fornalik. - Piłka lecąc w kierunku bramki, wykonuje różne harce - dodał szkoleniowiec. Tak właśnie było przy drugim golu, gdy strzał z dystansu Grzegorza Barana odbił przed siebie golkiper Arki, a Zając z kilku metrów umieścił piłkę w siatce.

Kolejnych prób zaskoczenia bramkarza przeciwnika Niebiescy dokonywali w spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Na bramkę Bojana Isailovicia w pierwszej połowie dwukrotnie soczyście kropnął Grzegorz Baran, ale golkiper reprezentacji Serbii za każdym razem, popisując się znakomitym kunsztem, wybijał futbolówkę.

Aby przypomnieć sobie ostatnie efektowne trafienie z dystansu piłkarza Ruchu, trzeba cofnąć się do jesiennego spotkania z Jagiellonią Białystok. W tamtym meczu strzałami sprzed pola karnego bramkarza rywala pokonywali Artur Sobiech oraz Andrzej Niedzielan.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×