Mariusz Ujek czyli spec od czarnej roboty w drużynie z Bełchatowa

Jeszcze kilkanaście lat temu, na pytanie co Bełchatów ma najcenniejszego, wszyscy zgodnie odpowiadali, że węgiel brunatny. Dla sportowej części miasta odpowiedź już tak oczywista nie jest, bo węgiel jest i jeszcze przez kilkanaście lat będzie, więc wszyscy uważają to za naturalny stan rzeczy. Tymczasem z perspektywy kibica w ostatnim czasie odpowiedź może być tylko jedna - to Mariusz Ujek.

Dla kogoś, kto nie ogląda na co dzień spotkań bełchatowian, to może być szokująca odpowiedź, bo przecież Ujek to napastnik, a tego rozlicza się ze strzelonych goli. Ile ma ich Ujek na koncie? Niewiele! Gdybyśmy usłyszeli np. nazwisko Nowak, to już łatwiej byłoby nam zrozumieć taką odpowiedź.

Mariusz Ujek w drużynie GKS to jednak człowiek, który wykonuje ogromną pracę na rzecz całej drużyny. Nie wielu jest piłkarzy w polskiej Ekstraklasie, którzy uwielbiają spotykać się z nim na boisku. Twardy, nieustępliwy, zadziorny, waleczny. System gry jaki stosuje Rafał Ulatowski wydaje się dla Ujka idealny. Cofnięty napastnik, który zgrywa głową piłki do wychodzących partnerów, którym często pozostaje już tylko skierować piłkę do siatki.

Wyraźny brak Ujka dało się odczuć w Bełchatowie, kiedy z powodu problemów zdrowotnych, nie mógł wystąpić w ostatnich spotkaniach Torfiarzy na jesień. Dobra passa GKS zakończyła się z chwilą kontuzji walecznego napastnika. W tamtym czasie Mariusz był wyraźnie podłamany. Z jednej strony nie wiedział czy będzie mógł wrócić na boisko, a z drugiej czuł, że drużyna go potrzebuje.

- Nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek będzie mi tu dane trenować i grać - mówił wtedy podłamany Ujek.

Sprawa jednak zakończyła się pomyślnie i Mariusz nie tylko wrócił do gry, ale znów stanowi motor napędowy ekipy z Bełchatowa.

- Lekarze nie wystosowali specjalnych zaleceń dla Ujka. Mariusz jest pełnowartościowym zawodnikiem GKS i ma grać. Nie ma ku temu żadnych przeciwwskazań - tak o problemach Ujka mówił Łukasz Bortnik, trener odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne zawodników z Brunatnej Stolicy.

Mariusz Ujek wrócił na boisko i pokazuje coś, co trudno znaleźć w polskiej Ekstraklasie. Trudno też jednoznacznie określić jego faktyczną pozycję na boisku. Gdyby można było pokusić się o jakiś opis, to najlepiej pasowałoby chyba: Mariusz Ujek - defensywny napastnik.

Trener Ulatowski wyznaje filozofią futbolu totalnego, gdzie wszyscy atakują i wszyscy bronią. Wychodzi chyba na to, że Ujek opanował system perfekcyjnie. W meczu z Wisłą Kraków, w drugiej połowie, kiedy Krakowianie śmielej atakowali, fantastycznie asekurował zarówno drugą linię jak i w końcówce spotkania obu stoperów Dariusza Pietrasiaka i Mate Lacicia. Przy okazji nie tracąc nic z walorów ofensywnych. Mecz z Piastem potwierdził jego dyspozycję i założenia taktyczne. Ujek był wszędzie, a każde starcie w powietrzu z rywalem kończyło się wywalczeniem piłki przez GKS.

Przez przeciętnych kibiców często taka gra nie jest doceniana, ale należy pamiętać, że drużyna piłkarska to zespół ludzi, który ma do wykonania określone zadania, tak, aby wspólnie cieszyć się z sukcesu. Nie każdy zatem może strzelać bramki, bo ktoś te bramki musi wypracowywać. Nie każdy może być królem asyst, bo przecież ktoś musi zrobić przewagę w polu, żeby wyprowadzić bramkową akcję. To wszystko zasługa "chłopaków od czarnej roboty", którzy ciężko mają, aby zaistnieć na pierwszych stronach gazet, ale bez nich trudno byłoby mówić o sukcesach drużyny.

Można mieć pretensje do Ujka, że gra bardzo ostro, często na pograniczu faulu, a łokcie to jego główne "narzędzie pracy", ale prawda jest taka, że we współczesnej piłce nie można być za grzecznym i miękkim, a piłka nożna to nie ping pong. Jest takie powiedzenie, że póki walczysz jesteś zwycięzcą, zatem mając w składzie Mariusza Ujka, kibice z Bełchatowa mogą spać spokojnie w tej rundzie.

Komentarze (0)