Kapitan Piasta: Wiara w lepsze jutro trzyma mnie przy życiu

Siedemnaście punktów na koncie i przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Widmo degradacji coraz mocniej spogląda w oczy piłkarzy gliwickiego Piasta. Kapitan niebiesko-czerwonych, Jarosław Kaszowski kręci głową z niedowierzaniem. - Ciężko na to wszystko patrzeć.

Agnieszka Kiołbasa
Agnieszka Kiołbasa

W piątek rozgrywali mecz o przysłowiowe sześć punktów, ale tylko nieliczni piłkarze Piasta zdali sobie sprawę z powagi sytuacji. Większość z nich zrobiła niewiele, by wygrać z Odrą. Teraz z kolejki na kolejkę będzie tylko trudniej. - Najbliższego meczu z Polonią, nawet nie ma sensu określać mianem "o sześć punktów", to będzie dla nas spotkanie o życie. Nie możemy zagrać tak jak z Odrą, gdzie nie każdy z nas walczył o wszystko. Jeśli zdobędziemy trzy punkty z bytomianami, nasza sytuacja będzie inna. Wtedy to światełko w tunelu zaświeci mocniej. Jeżeli jednak nie wygramy, to będzie naprawdę bardzo ciężko - powiedział Jarosław Kaszowski.

Kapitan niebiesko-czerwonych był obecny na trybunach stadionu podczas konfrontacji z wodzisławianami. O tym co zobaczył, wolałby jednak jak najszybciej zapomnieć. - Kiedy oglądałem nasz ostatni mecz, byłem w szoku, bo powiedzmy sobie szczerze: ciężko było na to wszystko patrzeć. Piast nie przypominał drużyny, która walczy o utrzymanie. Raczej zespół, który wyszedł sobie na boisko pograć w piłkę - powiedział dobitnie.

"Kasza" ma nadzieję, że drużyna uderzy się w pierś i w końcu zacznie gromadzić punkty. W przeciwnym razie z dużym wyprzedzeniem straci szanse na zachowanie ligowego bytu. - Myślę, że w tym momencie wszyscy zdają sobie sprawę, że to już nie przelewki. Jeśli nie zaczniemy wygrywać, to nie tylko ta wiosna będzie ciężka - mówi.

Począwszy od teraz dla gliwiczan już każde spotkanie będzie meczem o wszystko. W poprzednim sezonie Piast radził sobie w takich sytuacjach, w tym już przy pierwszym podejściu zanotował porażkę. - Zawsze było tak, że gdy mieliśmy nóż na gardle, to potrafiliśmy stanąć na uszach, żeby wygrać i graliśmy tak, jak chcieliśmy. Może nigdy nie była to piękna, kombinacyjna piłka, ale za to konsekwentna. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem. Postało nam jeszcze dziesięć meczów. Wierzę, że zdobędziemy w nich wystarczającą ilość punktów. Tak naprawdę, trzyma mnie to przy życiu - zakończył Kaszowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×