Trener Bogusław Baniak nie należy do osób, które rezygnują przed zakończeniem walki. Wydaje się, że dla lubelskiej drużyny jest to idealny człowiek na okres, w którym znajduje się obecnie klub. Przed rundą jesienną Motor tracił aż dziesięć punktów do ostatniej drużyny nie znajdującej się w strefie spadkowej. W ostatnią sobotę jego drużyna zdobyła swoje pierwsze punkty a nadzieje na utrzymanie odżyły - To nie jest już ten Motor, który sobie wygrywa a potem odpuszcza i ostatecznie przegrywa. Atmosfera, jaka panuje w zespole, to coś wspaniałego i myślę, że zrobiliśmy jakiś mały krok. Na utrzymanie oczywiście są iluzoryczne szanse, ale ja twierdzę, że dopóki jest piłka w grze, póki kibice i wszyscy ludzie dobrej woli w Lublinie, którym zależy na Motorze, chcą utrzymać I ligę w Lublinie, to my walczymy do końca! - zapowiada z werwą Baniak.
W przerwie zimowej z Lublina odeszło, ale i przybyło również wielu nowych zawodników. - Nasz pierwszy sukces, a myślę, że będzie ich więcej, stawia nas w lepszej pozycji. Oczywiście uważam, że to nie tylko zasługa piłkarzy i moja. Dziękuję władzom klubu, które ściągnęły niektórych graczy tuż przed ligą, bo teraz okazuje się, że mogą oni być przydatni - mówił dalej trener Motoru.
W porównaniu do meczu z Sandecją na inaugurację wiosny Baniak przeprowadził kilka zmian w jedenastce na spotkanie z Dolcanem. Miały one duży wpływ na sobotnią wygraną. Dzięki nim niektórzy zawodnicy Motoru zrozumieli, ze filozofia nowego trenera polega na tym, aby zostawiać całe swoje zdrowie i umiejętności na boisku, nawet jeżeli nie są one wysokie. - Zmiany dokonane w składzie po meczu z Sandecją okazały się trafne. Spotkanie w Lublinie pokazało, ze niektórym presja pęta nogi. Ja rozumiem, że ktoś nie potrafi szybko biegać, czy jest słaby technicznie. Ale u mnie w drużynie nie ma miejsca na ludzi bez twarzy i honoru, zagrają za to ci, którzy dadzą z siebie wszystko. Liczyłem, ze już tydzień temu mechanizm, który stworzyłem zadziała, jednak stało się to dopiero w ostatnią sobotę - tłumaczył Baniak.
Po spotkaniu z Dolcanem szkoleniowiec lublinian był w tak świetnym humorze, że podzielił się swoim spostrzeżeniem z trenerem przeciwnika na temat jednego z zawodników Dolcanu. - Chciałbym jeszcze coś podpowiedzieć trenerowi Mroczkowskiemu, który ma pod swoimi skrzydłami Benjamina Imeha, który tak się składa, że był w dwóch drużynach, które ja prowadziłem i niestety z tego co widziałem w dzisiejszym meczu nie był on odpowiednio motywowany do gry. Na takich graczy jak on należy stosować metodę bata. Jest on tak leniwym zawodnikiem, że trzeba być dla niego bardzo surowym i nie odpuszczać - zakończył Baniak.
Bez względu na to, czy Motor się utrzyma czy też nie, jedno jest pewne - Baniaka w tym klubie będą pamiętać jako kogoś, kto dał nadzieję na utrzymanie nawet w beznadziejnej sytuacji.