Gospodarze powinni prowadzić już w 1. minucie, gdy piłka dość przypadkowo znalazła się u zupełnie niekrytego w polu karnym Mateusza Olszaka. 18-letni napastnik miał przed sobą tylko Łukasza Budziłka, ale koszmarnie spudłował. Były piłkarz Wisły Puławy nie mógł zresztą zaliczyć tego występu do udanych. W pierwszej części spotkania miał jeszcze dwie stuprocentowe sytuacje, ale za każdym razem brakowało mi zimnej krwi i uderzał niecelnie.
W ekipie gości pierwszoplanową rolę odgrywał Mateusz Cetnarski, który bardzo dobrze radził sobie w środku pola. W 33. minucie mógł nawet wpisać się na listę strzelców, lecz przy próbie lobowania źle ustawionego Gerarda Bieszczada uderzył trochę za lekko. Już chwilę później bełchatowianie mogli jednak cieszyć się z gola. Zdobył go Bartłomiej Bartosiak, który z łatwością ograł w polu karnym Patryka Walaska i strzelił precyzyjnie w krótki róg. Warto dodać, że spory udział przy nieszczęściu swojej drużyny miał golkiper Lecha, bo to uderzenie z pewnością dało się obronić.
Na skuteczną odpowiedź ekipy Jerzego Cyraka trzeba było poczekać do doliczonego czasu pierwszej połowy. Bramka padła jednak dość przypadkowo. Krzysztof Chrapek zaliczył kompletnie nieudany strzał z rzutu wolnego, ale właśnie dzięki temu futbolówka spadła wprost pod nogi Kamila Drygasa. 19-letni pomocnik był pozostawiony bez krycia i nie miał kłopotów z wygraniem pojedynku sam na sam z Budziłkiem.
Jak się później okazało, gol wyrównujący był ostatnim ciekawym wydarzeniem w tym meczu. Druga połowa nie dostarczyła bowiem żadnych emocji. Na murawie dominowały faule, walka (momentami dość ostra) i chaotyczne akcje, obfitujące w niecelne podania. Mimo to opiekun PGE GKS, Maciej Bartoszek był zadowolony z postawy swoich podopiecznych właśnie w tej części spotkania. - Kibicom na pewno bardziej podobało się to, co działo się przed przerwą. Z mojego punktu widzenia wygląda to nieco inaczej, bowiem dopiero po zmianie stron osiągnęliśmy przewagę. Mam trochę zastrzeżeń do pracy sędziów. Uważam, że momentami kompletnie się gubili i podejmowali niezrozumiałe decyzje. Najważniejszy w tym spotkaniu był jednak sam fakt jego rozegrania. Tydzień temu ani nam, ani Lechowi nie było dane wyjść na boisko, dlatego cieszę się, że wreszcie nastąpiła inauguracja - stwierdził trener bełchatowian.
Remis nie zmienił sytuacji żadnej z drużyn. Kolejorz nadal plasuje się na 4. pozycji w tabeli, natomiast PGE GKS zajmuje 7. miejsce.
Lech Poznań - PGE GKS Bełchatów 1:1 (1:1)
0:1 - Bartosiak 35'
1:1 - Drygas 45+2'
Składy:
Lech Poznań: Bieszczad - Henriquez (46' Tanevski), Ratajczak, Walasek, Szałek (77' Łoziński), Drygas, Możdżeń (77' Ankudowicz), Chrapek, Golla (46' Cueto), Olszak (46' Wolkiewicz), Bereszyński (87' Jasiński).
PGE GKS Bełchatów: Budziłek - Lipiński, Wróbel, Jacak, Witasik (46' Słomian), Zawodziński (65' Margol), Bocian, Bartosiak (65' Wroński), Stąporski, Cetnarski, Kuświk.
Żółte kartki: Bieszczad, Szałek, Możdżeń, Chrapek (Lech) oraz Lipiński, Wróbel, Bocian, Bartosiak (PGE GKS).
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).
Widzów: 59.
Najlepszy piłkarz Lecha: Kamil Drygas.
Najlepszy piłkarz PGE GKS: Mateusz Cetnarski.
Najlepszy piłkarz meczu: Kamil Drygas.
Statystyki I połowy:
strzały - 9:7
strzały celne - 5:4
strzały niecelne - 4:3
rzuty rożne - 3:2
spalone - 4:2
Statystyki II połowy:
strzały - 4:6
strzały celne - 3:2
strzały niecelne - 1:4
rzuty rożne - 1:4
spalone - 1:2
Statystyki całego meczu:
strzały - 13:13
strzały celne - 8:6
strzały niecelne - 5:7
rzuty rożne - 4:6
spalone - 5:4