Mecz w Sewilli w cieniu powrotu The Special One na Stamford Bridge

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

807 - tyle dni czekał Jose Mourinho, by po odejściu z Chelsea Londyn zawitał na Stamford Bridge ze swoją nową drużyną. We wtorek prowadzony przez niego Inter Mediolan będzie walczył z The Blues o awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W cieniu londyńskiego starcia gigantów, na Estadio Sanchez Pizjuan miejscowa Sevilla podejmie CSKA Moskwa.

Po długo wyczekiwanym scudetto, do którego doprowadził Inter Roberto Mancini, prezydent klubu, Massimo Moratti zapragnął trenera, który zagwarantuje mu triumf w Lidze Mistrzów. W tym celu sięgnął po samozwańczego "The Special One", ale w minionym sezonie mediolańczycy trafili w 1/8 finału na rewelacyjny Manchester United. Mourinho nie potrafił minąć przeszkody, na której w poprzednich latach wykładał się też Mancini. Od kilku lat na Interze ciąży bowiem fatum 1/8 finału Ligi Mistrzów. Nerazurri nie potrafili dotrzeć do ćwierćfinałów rozgrywek kiedy kolejno rywalizowali z Valencią, Villarrealem, Liverpoolem oraz wspomnianymi Czerwonymi Diabłami. Nic więc dziwnego, że dla Mourinho w środę bardziej będzie się liczył awans do kolejnej rundy, niż zagranie na nosie byłemu pracodawcy. - Wyjątkowe dla mnie będzie minięcie z Interem tej bariery i awans do ćwierćfinałów. Z tego co pamiętam, Inter z kilku ostatnich rozgrywek odpadał w 1/8 finału. Wyjątkowy zatem będzie awans mojej drużyny do następnej rundy, a nie pokonanie Chelsea - mówi portugalski szkoleniowiec.

W miniony weekend Inter zanotował wpadkę, przegrywając na wyjeździe z Catanią. Pocieszeniem dla fanów mediolańskiej drużyny może być to, że podczas kadencji Mourinho Inter jeszcze nigdy nie zanotował dwóch porażek z rzędu. - Serie A nie ma żadnego związku ze spotkaniem w Lidze Mistrzów. Czeka nas inny mecz, pod każdym względem. To dla nas taki mały finał, bo tym wielkim będzie inne spotkanie - przekonuje Mourinho, który w Londynie nie będzie mógł skorzystać w dalszym ciągu z usług Christiana Chivu, Mario Balotelliego i Davide Santona.

O wiele większe zmartwienia przed rewanżem ma menedżer Chelsea, Carlo Ancelotti. Włoski szkoleniowiec martwi się przede wszystkim o zabezpieczenie własnej bramki, między słupkami której stanie nieopierzony Ross Turnbull. Były golkiper Middlesbrough jest trzecim w hierarchii bramkarzem The Blues, ale w wyniku kontuzji Petra Cecha i Hilario awansował do pierwszej "11". - Zagrał dobrze w sobotę. Mocno w niego wierzymy - zapewnia Ancelotti. W weekend 24-letni Anglik bronił w wygranym 4:1 pojedynku z West Ham United. Ancelottiego cieszy to, że przed rewanżem z Interem jego zespół odniósł przekonujące zwycięstwo w Premier League. Jego zdaniem doda to jego podopiecznym pewności siebie.

Ancelotti jest przekonany o tym, że powrót Mourinho na Stamford Bridge nie wpłynie na piłkarzy Chelsea. - Wiem, że to ich nie rozproszy. Dla niego będzie to szczególny wieczór. Kibice zgotują mu gorące powitanie, na jakie zasługuje. Włoch został zatrudniony przez Romana Abramowicza w takim samym celu, w jakim Mourinho podjął pracę w Interze - zwycięstwo w Lidze Mistrzów. W środę któryś ze szkoleniowców będzie musiał odłożyć realizację zadania na przyszły sezon.

Jakby w cieniu pojedynku w Londynie, w Sewilli na Estadio Sanchez Pizjuan Sevilla FC podejmie CSKA Moskwa. Po bramkowym remisie w Moskwie to gospodarze środowego meczu uchodzą za faworytów rewanżu. Stawkę tej konfrontacji szkoleniowiec Sevilli, Manuel Jimenez opisuje tak: - To może być jeden z najważniejszych meczów w moim życiu. To historyczny moment także dla kibiców Sevilli. To ważny wieczór dla klubu, miasta, Andaluzji i Hiszpanii. Wszystko dlatego, że po raz pierwszy w historii Sevilla ma szansę na awans do pierwszej "8" Ligi Mistrzów. Jimenez będzie musiał radzić sobie w rewanżu bez dwóch podstawowych graczy - strzelca bramki na Łużnikach w Moskwie, Alvaro Negredo i Abdoulay'a Konko. Na szczęście dla szkoleniowca do pełni zdrowia wrócili w ostatnich dniach Renato i Luis Fabiano, którzy z powodzeniem mogą załatać dziury powstałe po absencjach Negredo i Konko.

Leonid Słucki, szkoleniowiec CSKA zapewnia, że jego zespół wyjdzie na boisku usposobiony ofensywnie. Rosjanom do awansu do ćwierćfinału potrzebna jest co najmniej jedna bramka, bowiem bezbramkowy remis promuje zespół z Andaluzjii. W związku z tym w środku pola zobaczymy być może dwóch zawodnikach o inklinacjach ofensywnych - obok Ałana Dżagojewa ma wystąpić Keisuke Honda. Z gry rewanżu w kuriozalnych okolicznościach wykluczony został Kiril Nababkin. Obrońca CSKA doznał kontuzji kostki po przewróceniu się na lodzie.

***

Chelsea Londyn - Inter Mediolan / wt. 15.03.2010 godz. 20:45

Pierwszy mecz: 1:2

Sevilla FC - CSKA Moskwa / wt. 15.03.2010 godz. 20:45

Pierwszy mecz: 1:1

Źródło artykułu:
Komentarze (0)