Piątkowa konferencja prasowa trenera Stefana Białasa rozpoczęła się od małego spóźnienia nowego szkoleniowca Wojskowych, który wracał ze spotkania z właścicielem klubu, Mariuszem Walterem. - Zostałem przedstawiony dzisiaj właścicielowi, porozmawialiśmy o piłce i o jutrzejszym spotkaniu - usprawiedliwiał spóźnienie Białas.
Potem trener warszawian zajął się sobotnim meczem. - Mamy trzy punkty straty do lidera, i trudny mecz ze Śląskiem Wrocław, ale jutrzejszy mecz my wygramy - zapowiadał Białas. - Punktem wyjścia dla mnie było to, co widziałem z trybun kiedy jeszcze nie byłem szkoleniowcem Legii. Po treningu poniedziałkowym i po meczu z chorzowskim Ruchem mam jeszcze parę godzin, aby ustalić skład na sobotnie zawody. Na pewno będą zmiany, bo musimy szukać jedenastki, która odniesie zwycięstwo. Jeżeli jutrzejszy skład wygra, to zostanie na następne spotkanie - mówił Białas.
Nowy trener Wojskowych dwa dni po przyjściu na Łazienkowską już musiał poprowadzić swoją drużynę w meczu Pucharu Polski. Po kolejnych czterech dniach przyjdzie rozegrać mu kolejny mecz. - Jesteśmy w okresie po, albo przed meczem. Dla mnie trenera, który za granicą przechodził do klubu w poniedziałek, zazwyczaj miałem cykl tygodniowy przed sobą. W Legii tego nie mam i to jest dla mnie trudna sytuacja - mówił trener Legii.
W tygodniu przed spotkaniem ze Śląskiem Legioniści nie trenowali ciężko. - W środę i czwartek dałem im odpocząć dlatego, że 48 godzin po meczu następuje największe zmęczenie. Nie chciałem ich przemęczyć. W czwartek zrobiliśmy trening chodzony, gdzie wyjaśnione zostały wszystkie szczegóły taktyczne. Dzisiaj po południu będzie to już wykonane w sprincie - opowiadał szkoleniowiec z Łazienkowskiej.
Białas od razu po przyjściu do Legii zapowiadał, że zamierza zmienić styl drużyny na ofensywny. W sobotę, jak zapowiada trener będzie ofens totalny: - Na boisku obrońcy są od bronienia, ale muszą tak grać, żeby mogli również atakować. Oczywiście, że będzie ofens totalny. Będziemy grać spektakularnie, jutro będą tego początki - obiecywał na koniec Białas.