Poznaniacy do tego meczu przystąpili bez pauzujących za kartki Grzegorza Wojtkowiaka i Sławomira Peszki, a także Manuela Arboledy, który nie doszedł jeszcze do pełni sił. Trener Jacek Zieliński dał szansę gry od pierwszej minuty Tomaszowi Mikołajczakowi oraz Janowi Zapotoce.
Spodziewać się można było, że to gospodarze od początku rzucą się do ataków, aby zdobyć gola. Ich gra się jednak nie kleiła i niespodziewanie już po sześciu minutach prowadzić mogła Jagiellonia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w poprzeczkę trafił Bruno. Goście prezentowali się dobrze, grali odważnie, momentami zyskując przewagę optyczną. To jednak Lech objął prowadzenie, choć do 27. minuty nie stworzył zagrożenia pod bramka Grzegorza Sandomierskiego. Wtedy jednak z prawej strony dośrodkował Mikołajczak, a precyzyjnym strzałem głową popisał się Robert Lewandowski i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Kilka minut później powinno być 2:0, lecz po dośrodkowaniu Siergieja Kriwca z rzutu rożnego w dobrej sytuacji w bramkę nie trafił Ivan Djurdjević. Przed przerwą podopieczni Michała Probierza mogli wyrównać. Najpierw groźnie z rzutu wolnego uderzał Jarosław Lato, a potem główkował Thiago Cionek. W obu przypadkach znakomitymi interwencjami popisał się Jasmin Burić.
Zanim sędzia zakończył pierwszą część meczu na boisku zrobiło się nerwowo. Cionek ostro atakował Lewandowskiego, ten nie pozostał dłużny i sędzia ukarał obu zawodników żółtymi kartkami. Nie minęło kilkanaście sekund, a pokazał je również Hermesowi oraz Kamilowi Grosickiemu, którzy odepchnęli Kriwca. Widząc gorącą atmosferę sędzia nie pozwolił Lechowi wykonać rzutu wolnego i zagwizdał po raz ostatni.
Drugą połowę dobrze mogli zacząć goście, ale strzał z dystansu Hermesa świetnie obronił Burić. Nawet gdyby piłka wpadła do bramki gol i tak nie zostałby uznany, bowiem znajdujący się na spalonym Tomasz Frankowksi absorbował uwagę golkipera Kolejorza. W 55. minucie Bartosz Bosacki zahaczył „Franka”, który padł w polu karnym. Sędzia jednak podjął nieco kontrowersyjną decyzją i nakazał kontynuować grę.
Siedem minut później gospodarze zadali ostateczny cios. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Semira Stilicia głową uderzał Bosacki, tor lotu piłki zmienił nieco Mikołajczak i cieszył się ze swojego czwartego gola w ekstraklasie. Jagiellonia po chwili mogła zdobyć kontaktową bramkę, ale Frankowski nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Buriciem posyłając piłkę obok słupka.
Od tego momentu białostoczanie jakby stracili wiarę w odrobienie strat i rozkręcił się Kolejorz. Sporo szumu narobił wracający po kontuzji Krzysztof Chrapek. Najpierw w 73. minucie wykorzystał swoją szybkość i przeprowadził znakomity rajd, który zakończył podaniem do Siergieja Kriwca, ale piłka po jego uderzeniu po rękach Sandomierskiego wyszła na rzut rożny. Trzy minuty później lechici zamienili się rolami. Podawał Białorusin, a Chrapek ładnie uderzył z powietrza minimalnie obok bramki. Napastnik Kolejorza, wprowadzony na lewą pomoc, miał jeszcze jedną doskonałą sytuację, jednak znów nie trafił w światło bramki.
Kolejorz wygrał to spotkanie i zainkasował niezwykle cenny komplet punktów. Goście zaprezentowali się dobrze, ale kontynuują swoją fatalna passę meczów wyjazdowych z Lechem Poznań. W ośmiu pojedynkach w stolicy Wielkopolski Jaga nie zdobyła nawet punktu i strzeliła tylko jednego gola, tracąc aż dwadzieścia. Warto również odnotować, że trener Jacek Zieliński dał okazję do debiutu niespełna 18-letniemu Bartoszowi Bereszyńskiemu.
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok (1:0)
1:0 - Lewandowski 27'
2:0 - Mikołajczak 62'
Składy:
Lech: Bulić - Injac, Bosacki, Djurdjević, Gancarczyk, Mikołajczak (69' Chrapek), Zapoteka (62' Możdżeń), Bandrowski, Kriwiec, Stilić (87' Bereszyński), Lewandowski.
Jagiellonia: Sandomierski - Norambuena, Skerla, Cionek, El Mehdi (42' Grosicki), Bruno, Hermes (82' Maycon), Grzyb, Burkhardt (71' Jezierski), Lato, Frankowski.
Żółte kartki: Lewandowski, Injac (Lech) oraz Lato, Cionek, Grosiki, Hermes, Burkhardt, Maycon (Jagiellonia).
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 11 500.
Ocena meczu: 4,5 Lech i Jagiellonia stworzyły dobre widowisko, w którym nie brakowało sytuacji podbramkowych. Wygrał Lech, ale goście pozostawili po sobie dobre wrażenie. Nie murowali bramki i grali otwartą piłkę.