Polonia na kolanach (relacja)

Zasłużone zwycięstwo odniosła Stalówka w pojedynku z Czarnymi Koszulami. Świetne zawody w barwach Stali rozegrał Kamil Gęśla, który po długiej przerwie zdobył wreszcie gola.

Spotkanie Stali Stalowa Wola z Polonią Warszawa było niezwykle ciekawym widowiskiem. Gospodarze walczą o zachowanie ligowego bytu, natomiast zawodnicy ze stolicy marzyli a powrocie do Ekstraklasy. Stalówka do tego pojedynku przystępowała mocno osłabiona. Za żółte kartki nie mógł zagrać Przemysław Pałkus, a kontuzjowani są Abel Salami, Longinus Uwakwe, Łukasz Stręciwilk oraz Gergely Gheczy. W związku z tym w trybie awaryjnym ze zgrupowania kadry do lat 17 został ściągnięty utalentowany pomocnik Stali Piotr Gilar.

Początkowe minuty sobotniego widowiska w Stalowej Woli nie zapowiadały emocji. Od początku bardzo dobrze grali podopieczni Jerzego Kowalika. W 7. minucie błąd popełnił Krystian Lebioda, który skiksował przy wybiciu piłki, ale czujny był golkiper Stali. Od początku również nie popisywał się arbiter Michał Mularczyk, którego praca wzbudzała wiele kontrowersji. W 14. minucie na uderzenie zdecydował się Daniel Mąka, lecz chybił. Minutę później fantastyczną akcję przeprowadził Lebioda, ale jego strzał był minimalnie niecelny,

W 20. minucie licznie zgromadzeni kibice ze Stalowej Woli ze wściekłości zaciskali pięści. W polu karnym faulowany był Kamil Gęśla, lecz i tym razem arbiter nie odgwizdał faulu. Chwile później ostro sfaulował Jaromir Wieprzęć, który nie mógł pogodzić się z decyzją rozjemcy sobotnich zawodów, który pokazał obrońcy Stali żółtą kartkę. Dwie minuty później powinno być 1:0. Sam na sam z Radosławem Majdanem znalazł się Gęśla, jednak trafił w nogę bramkarza Czarnych Koszul. Chwilę potem Lumir Sedlacek strzelił niecelnie z rzutu wolnego. Stalówka złapała wreszcie właściwy rytm i co chwilę nękała defensywę Polonii. W 27. minucie piłkę na 12. metrze miał Tadeusz Krawiec, lecz nie udało mu się zaskoczyć Majdana.

Później tempo gry zdecydowanie siadło. Jednak w 40. minucie stadion w Stalowej Woli oszalał. Solową akcję przeprowadził Gęśla, którego w polu karnym sfaulował Majdan i tym razem sędzia wskazał na wapno. - Sędzia przy tym karnym zachował się jak amator. Nie powinno tak być. Ja nie mam pretensji o to, że przegraliśmy, ale sędzia stał blisko i powinien widzieć wszystko dokładnie, a nie ośmieszać się dyktując rzut karny - skomentował całą sytuację golkiper z Warszawy. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Wieprzęć i pewnym strzałem pokonał Majdana. - Jarek uderzył bardzo precyzyjnie i chwała dla niego - cieszył się po meczu szkoleniowiec Stalowców Władysław Łach.

Druga połowa rozpoczęła się od kolejnej sytuacji sam na sam Gęśli z Majdanem i po raz kolejny lepszy okazał się obchodzący w dniu meczu urodziny bramkarz Czarnych Koszul. W odpowiedzi w dogodnej sytuacji znalazł się Jacek Kosmalski, lecz trafił wprost w Wietechę. W 55. minucie świetną okazję miał Radosław Gilewicz, który dostał piłkę na siódmy metr, uderzył głową, ale minimalnie niecelnie. Powinna być kontaktowa bramka. I tu sprawdziło się stare porzekadło, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 57. minucie ładnie dośrodkował Lebioda, a w polu karnym najwyżej wyskoczył Bartłomiej Piszczek i skierował futbolówkę do siatki. - Piszczek nie przyjechał tutaj by strzelać bramki, ale by bronić dostępu do własnej bramki. Chwała mu za to, że potrafi wykorzystać swój wzrost i zdobywać gole - powiedział na konferencji prasowej trener zespołu z Podkarpacia.

Warszawianie dążyli do zdobycia kontaktowego gola, ale albo brakowało szczęścia, albo świetnie w bramce spisywał się Wietecha. Tak też było w 61. minucie kiedy to na uderzenie zdecydował się Sedlacek, ale piłkę na rzut rożny dobrze sparował bramkarz Stali. Niecałe dziesięć minut później mogło być 3:0, ale po uderzeniu Piszczka piłka odbiła się od poprzeczki. Co nie udało się teraz udało się chwilę później. Ładniej do wychodzącego na czystą pozycję Gęśli zagrał Krzysztof Trela i napastnik Stalowców tym razem nie zmarnował okazji i zdobył gola. - W końcu zdobyłem tego upragnionego gola. Brakowało mi go, żebym się mógł odnaleźć. Uważam, że teraz się odblokowałem i będę zdobywał gole w następnych spotkaniach ligowych. Miałem trzy okazje sam na sam z Radosławem Majdanem i wykorzystałem tą ostatnią. Do trzech razy sztuka jak to się mawia - cieszył się po sobotniej potyczce Gęśla.

W 77. minucie wspomniany wcześniej Trela ładnie uderzył po ziemi, ale na posterunku był Majdan. Gdyby nie golkiper Polonii to Czarne Koszule jechałyby do Warszawy z bagażem większym niż tylko trzy gole. Stal miała jeszcze dwie okazje na bramki, ale strzały Janusza Iwanickiego i Krystiana Lebiody, ale piłka lądowała w bocznej siatce. Jeszcze w 86. minucie dobrze strzał z rzutu wolnego Treli wybronił Majdan i na tym emocje w tym spotkaniu się zakończyły. - To zwycięstwo było jak najbardziej zasłużone. Stal była zespołem zdecydowanie lepszym. Nie ma co tego dwóch zdań i nie ma tłumaczenia, że boisko krzywe, pogoda taka a taka. Stalowcy byli lepsi i wygrali mecz - mówił po meczu trener gości.

Stal Stalowa Wola – Polonia Warszawa 3:1 (1:0)

1:0 - Wieprzęć (k.) 40'

2:0 - Piszczek 57'

3:0 - Gęśla 71'

Składy:

Stal Stalowa Wola: Wietecha - Wieprzęć, Lipecki, Lebioda, Trela, Iwanicki (90' Gilar), Piszczek, Krawiec, Maciorowski, Gęśla (85' Drozd) Ławecki (91' Hadzić).

Polonia Warszawa: Majdan - Pawlak, Piątek, Obem, Kazimierczak (61' Wojdyga) Gilewicz, Broniewicz (53' Kosiorowski), Kosmalski (69' Klepczarek), Michalski, Sedlacek, Mąka.

Żółte kartki: Wieprzęć (Stal) oraz Piątek, Kosiorowski i Michalski (Polonia)

Sędzia: Michał Mularczyk (Skierniewice).

Widzów: 3000 (w tym 7 gości).

Najlepszy zawodnik Stali: Kamil Gęśla.

Najlepszy zawodnik Polonii: Radosław Majdan.

Zawodnik meczu: Kamil Gęśla.

Komentarze (0)