Największy przegrany i optymizm na przyszłość - komentarze trenerów po meczu Cracovia - Ruch Chorzów

Po domowej klęsce w spotkaniu z Ruchem Chorzów zawsze pewny siebie trener Cracovii, Orest Lenczyk posypał głowę popiołem. Doświadczony szkoleniowiec przyznał się do błędów w wyborze wyjściowej "11" na pojedynek z Niebieskimi, które zaważyły na postawie zespołu. Waldemar Fornalik może z kolei może cieszyć się ze świetnej dyspozycji fizycznej i piłkarskiej podopiecznych. Ruch pokonał na Suchych Stawach Cracovię 4:1.

- Myślę, że zagraliśmy naprawdę dobry mecz, drużyna pokazała dobrą piłkę. Po tym, co pokazaliśmy dzisiaj, możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość - mówił Fornalik, którego zespół jeszcze we wtorek stoczył dwugodzinną batalię z Legią Warszawa w ćwierćfinale REMES Pucharu Polski. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na dyspozycję chorzowian przeciwko Pasom. - Miałem obawy co do tego, ale mówiłem zawodnikom, że nie ma wytłumaczenia i te cztery dni muszą w zupełności wystarczyć na regenerację. Było widać, że pod względem nie było problemów.

- Musimy być zadowoleni z gry, skuteczności i tego, że przy problemach jakie mamy - kontuzje, kartki - zawodnicy, którzy wystąpili stworzyli mi spory problem. Za tydzień będę musiał się mocno zastanowić nad tym, w jakim składzie zagrać - komentował Fornalik.

Opiekun Ruchu nie chciał wypowiadać się na temat bezsilności Cracovii, którą jego zespół w stu procentach wykorzystał. - Nie będę oceniał Cracovii. Ruch był dobry.

Orest Lenczyk był w dużo gorszym nastroju. - Rzadko mi się zdarza, aby drużyna, której jestem trenerem, zagrała na swoim boisku taki mecz, po którym mogę tylko powiedzieć: gratuluję przeciwnikowi. Ruch był rozpędzoną lokomotywą, której nie mogliśmy w żaden sposób sprostać. Jeżeli uważam, że mamy kilku szybkich zawodników, to dopiero Ruch pokazał nam, co to znaczy mieć szybkich piłkarzy, a przy okazji umiejących grać w piłkę. Ruch udowodnił, że potrafi grać "swoje", co już nie raz zresztą pokazywał.

W czwartek Cracovia po raz drugi z rzędu rozegra domowe spotkanie. Jej przeciwnikiem będzie rywal w walce o ligowy byt, Jagiellonia Białystok. - Mamy problem, bo za pięć dni jest kolejny mecz, spotkanie o wszystko. Mogę podziękować kibicom, którzy przyszli na mecz, za to, że wytrzymali to, co działo się na boisku. Widziałem wściekłość piłkarzy w szatni i mogę powiedzieć, że kolejny mecz nie będzie przypominał tego dzisiejszego. Jeżeli ten mecz był najgorszym w tym sezonie, to mogę powiedzieć, że dobrze, że jest już po nim. - mówił Lenczyk.

Gospodarze praktycznie nie istnieli w drugiej linii, gdzie Lenczyk postawił na dwóch defensywnych pomocników, Arkadiusza Barana i Sławomira Szeligę. Lepiej operujący piłką Michał Goliński i Aleksandr Suworow byli z dala od centrum wydarzeń. - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Ruch będzie miał przewagę w kreowaniu gry. Dlatego Baran i Szeliga mieli pozwolić Golińskiemu i Suworowi robić tą grę.

- Ja jestem największym przegranym. Uważałem, że to, co robiliśmy w tygodniu pozwoli nam z Ruchem walczyć o punkty. Ruch grał bardzo twardo. Już po Arce zarzucano nam, że daliśmy się zadeptać rywalowi. Teraz też nie podjęliśmy walki fizycznej. Nieprawdopodobną ilość piłek traciliśmy w krótkiej grze - bił się w piersi Lenczyk.

Komentarze (0)