Defensywa Motoru znów szczelna

Lublinianie przez lata słynęli z solidnej linii obrony. Od sezonu 2000/2001 regularnie tracili co najwyżej 15 bramek w meczach na własnym stadionie. Wszystko wskazuje na to, że obecne rozgrywki będą znacznie gorsze pod tym względem, choć po ostatnich meczach wydaje się, iż sytuacja została opanowana.

W tym artykule dowiesz się o:

W 23. spotkaniach przeciwnicy strzelili Motorowi aż 40 goli - to najwięcej w I lidze! Jeżeli dołożyć do tego zaledwie 18 zdobytych bramek, to nic dziwnego, że lubelski zespół zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli.

Problemy żółto-biało-niebieskich rozpoczęły się, gdy drużynę opuścił Przemysław Mierzwa, który przez dwa sezony dyrygował defensywą i imponował równą, wysoką formą. Na jego następcę wybrano Roberta Mioduszewskiego, ale nie okazał się on remedium na kłopoty lublinian. Doświadczony bramkarz zanotował kilka wpadek, a w trakcie rundy jesiennej zrezygnował z gry, gdyż narastały wobec niego zaległości finansowe.

W zaistniałej sytuacji o miejsce między słupkami rywalizowali: Łukasz Gieresz oraz Mateusz Oszust. Numerem jeden został ten pierwszy i kilkakrotnie pokazał, że drzemie w nim potencjał, a na finiszu rundy jesiennej swoją szansę otrzymał Oszust. Po przejęciu lubelskiego zespołu przez Bogusława Baniaka 18-latek jednak zamienił na pół roku Lublin na Orlęta Łuków. - Mając na względzie karierę Oszusta, usilnie starałem się ściągnąć bramkarza do Gieresza. Po to, żeby Oszust właśnie występował w III lidze i wrócił do nas już jako ograny zawodnik w czerwcu - wyjaśnia szkoleniowiec.

Motor pozostał więc z jednym golkiperem. W meczach sparingowych przez drużynę przewinęło się kilku testowanych zawodników. Okazało się, że sprowadzenie wartościowego bramkarza wcale nie jest proste, np. Andrzej Olszewski nie przystał na warunki zaproponowane przez klub. Dopiero pod koniec okresu transferowego wybór padł na Dawida Dłoniaka, który po rozstaniu się z GKP Gorzów Wlkp. miał swoją kartę na ręku. - W Austrii był z nami Judkowiak, który nie zawsze wygrywał rywalizację z Giereszem. W ostatniej chwili namówiłem Dawida, żeby przyjechał do Lublina - dodaje trener Baniak.

Na inaugurację rundy wiosennej 30-latek usiadł na ławce rezerwowych, gdyż miał zbyt mało czasu, aby dobrze poznać się z nowymi kolegami. Lublinianie ulegli jednak Sandecji Nowy Sącz aż 1:4. Dłoniak solidnie prezentował się podczas treningów, więc sztab szkoleniowy zadecydował, że zajmie on miejsce Gieresza. - Chłopak ma charakter. Umie nie tylko bronić, ale także poustawiać zespół - po prostu żyć w bramce, co jest bardzo ważne w dzisiejszej piłce. Dawid przyjął nasze warunki, za co jestem mu ogromnie wdzięczny - komplementuje podopiecznego szkoleniowiec Motoru.

Piłkarze Motoru mają ostatnio powody do radości.

Z Dłoniakiem między słupkami lubelska jedenastka stanowi jedną z największych niespodzianek I ligi. Odprawiła z kwitkiem Dolcan Ząbki i MKS Kluczbork, a w Łodzi urwała punkt Widzewowi. Powody do zadowolenia ma również golkiper - defensywa w końcu funkcjonuje należycie, a on tylko raz musiał sięgać do siatki i udało mu się zachować czyste konto przez 238 minut. - Zaprezentował siłę spokoju i koncentrację. To, czego zawodnicy Motoru do tej pory nie mieli. Ci miejscowi chłopcy potrzebowali takiego zawodnika w bramce - ocenia Baniak.

Mimo dobrej postawy w ostatnich tygodniach sytuacja Motoru w tabeli wciąż pozostaje trudna. Drużyny walczące o ligowy byt również sprawiają niespodzianki w starciach z wyżej notowanymi przeciwnikami. Na 11 meczów przed końcem rozgrywek lublinianie tracą osiem punktów do bezpiecznej strefy, lecz nikt nie zamierza się poddać. Szczególnie Dłoniak, który w ubiegłym sezonie - wraz z GKP Gorzów Wlkp. - rywalizował w barażach o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. - Jestem zaprawiony w bojach. Przychodząc tutaj zdawałem sobie sprawę, że jest ciężkie zadanie do wykonania. Osoba trenera Baniaka spowodowała, iż ratuję Motor. Wierzę w to, że się uda - zapewnia 30-letni bramkarz.

Komentarze (0)