- Bardzo dobrze zaczęliśmy to spotkanie. W pierwszych minutach strzeliliśmy bramkę, a później drugą - opowiada zawodnik Miedziowych. Zagłębie po 33. minutach prowadziło na Dialog Arena 2:0. - Później na własne życzenie tuż przed przerwą straciliśmy gola. Spowodował on to, że wkradła się w naszą grę nerwowość. Lechia z kolei czekała na swoją szansę i ją dostała. Można powiedzieć, że zremisowaliśmy wygrane spotkanie - dodaje.
Mecz miał dwa oblicza. Zagłębie w pierwszej połowie dominowało na boisku, ale w drugiej było już zupełnie inaczej. To Lechia była stroną przeważającą. Miedziowi stracili panowanie w środku boiska, które wydawało się kluczem do sukcesu. - Nie było żadnych zmian w taktyce w przerwie. Tak jak mówiłem wcześniej, Lechia strzeliła bramkę i wkradła się nerwowość - przyznaje Stasiak. Czy wynik 2:2 jest sprawiedliwy? - Po tym jak prowadziliśmy 2:0, powinniśmy te spotkanie wygrać. Niestety dla nas, tak się nie stało.
Sporo kontrowersji wywołała sytuacja z 83. minuty, kiedy sam na sam z Aleksandrem Ptakiem wyszedł Paweł Buzała. Napastnik Lechii sytuacji nie zmarnował i strzelił bramkę. - Ciężko powiedzieć czy był spalony czy nie. Na boisku reaguje się inaczej, trochę bardziej nerwowo. Trzeba zobaczyć powtórki - kończy nasz rozmówca. Powtórki pokazały, że Buzała w momencie podania nie był na pozycji spalonej i dobrą decyzję podjął sędzia liniowy.