Talent z Warty blokowany przez menedżera

Od dawna mówi się, że największym złem w polskiej piłce są menedżerowie, którzy kierują się głównie własnym interesem, a nie zawodnika. Odczuwa to 18-letni zawodnik Warty Poznań, Łukasz Rojewski, którego trener chce wystawiać od pierwszej minuty, ale nie może, bowiem klub nie doszedł do porozumienia z Jerzym Kopą w sprawie podpisania profesjonalnego kontraktu.

Łukasz Rojewski to wychowanek Warty Poznań. 1 kwietnia skończył osiemnaście lat, a kilkanaście dni prędzej zadebiutował w pierwszej lidze w meczu przeciwko Dolcanowi Ząbki. Na boisku spędził kwadrans. W związku z tym, że zawodnik jest pełnoletni i stał się pełnoprawnym członkiem pierwszego zespołu działacze zaproponowali mu profesjonalny kontrakt. I w tym momencie zaczęły się problemy.

Przed meczem z Wisłą Płock trener Marek Czerniawski, zaniepokojony słabą formą pozostałych napastników, poinformował o szykowanej niespodziance, którą miało być wystawienie od pierwszej minuty do składu Łukasza Rojewskiego. Ostatecznie zabrakło dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych. Wszystko przez to, że nie udało się dojść do porozumienia z Jerzym Kopą, menedżerem 18-letniego napastnika. - Najbardziej cierpi na tym piłkarz - twierdzą zgodnie w poznańskim klubie.

- Dla mnie jest to nie komfortowa sytuacja. Oczywiście nie jest powiedziane, że Rojewski okazałby się naszym zbawieniem, ale skoro mamy kogoś takiego, to warto sprawdzić czy jest to już zawodnik gotowy do gry na tym poziomie. Nie mając okazji sprawdzić jego umiejętności pozostajemy w sferze pytań co by było gdyby - mówi szkoleniowiec Warty.

Głos w tej sprawie zabrał również Piotr Reiss, najbardziej doświadczony zawodnik Zielonych, którzy przestrzega innych młodych zawodników. - Jest to sytuacja na dłuższy felieton, aby uświadamiać młodych zawodników, żeby nie robili takich głupstw jak on czy jego rodzice, ufając takim, a nie innym ludziom - uważa były zawodnik Lecha Poznań.

Menedżerowie często kierują się własnym interesem i liczy się dla nich tylko odpowiednia prowizja za transfer czy podpisanie umowy. Dobro zawodnika schodzi na drugi plan. - Niestety w polskiej piłce są takie, a nie inne osoby i żal mi, że menedżer blokuje jego start do przygody z profesjonalną piłką - dodaje Reiss.

Rojewski w Warcie mógłby stać się podstawowym napastnikiem, bowiem Szymon Kaźmierowski jest bez formy i brakuje zawodnika, którego można by wystawić na szpicy. Gdyby udało się osiągnąć porozumienie i podpisać profesjonalny kontrakt Rojewski z pewnością wystąpiłby w ostatnich spotkaniach z Wisłą Płock i GKS-em Katowice. Poznaniacy nie zamierzają jednak wystawiać go do składu dopóki nie podpisze umowy z klubem. W przeciwnym wypadku, w razie udanych występów Warta szybko straciłaby swojego zawodnika za drobne pieniądze.

Dla Rojewskiego gra w Warcie to duża szansa, na którą jednak musi poczekać. - W żadnym zespole pierwszoligowym w Polsce nie miałby szans debiutu. W tej chwili niewiele potrzeba, aby trafić do klubu ekstraklasy. Nikt nie będzie inwestował w zawodnika po przejściach w wieku 28 lat, tylko w młodego chłopaka, który debiutuje w seniorskiej piłce - dodaje Czerniawski.

18-letni napastnik może więc powoli żałować decyzji o związaniu się z Jerzym Kopą, bo teraz gra toczy się z pewnością o niewielkie pieniądze, a może sprawić, że Rojewski nie doczeka się zbyt szybko debiutu w seniorskiej piłce. W tym wieku powinna liczyć się przede wszystkim możliwość regularnych występów, a właśnie takie gwarantuje mu sytuacja w Warcie. - Chłopak ma drzwi otwarte do kariery i decyzja menedżera powoduje, że nie ma szansy grać na wysokim poziomie i musi męczyć się w juniorach. Według mnie mógłby spokojnie grać u nas, strzelić kilka bramek, dać o sobie znać i ruszyć w wielką piłkę. Jest to osiemnastolatek, który w sytuacji Warty miałby naprawdę szansę się wypromować - zakończył Reiss.

Działacze Zielonych cały czas rozmawiają z Jerzym Kopą i być może uda się w najbliższym czasie osiągnąć porozumienie, co wyjdzie na dobre zarówno zawodnikowi, jak i klubowi.

Źródło artykułu: