Arkadiusz Onyszko: Niech zmienią zawód

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Na siedem minut przed końcem gry Odra prowadziła w Chorzowie z Ruchem 2:1, a jednak wyjechała z Cichej bez punktów. Nie pomogły wodzisławianom desperackie próby doprowadzenia do remisu. W końcówce pod bramkę Krzysztofa Pilarza zawędrował nawet Arkadiusz Onyszko.

Po porażce w Chorzowie z Ruchem sytuacja w tabeli Odry zrobiła się nie do pozazdroszczenia. Goście dali sobie wydrzeć przy Cichej pewne wydawałoby się zwycięstwo. - Graliśmy naprawdę dobrą piłkę. Zasłużenie wyszliśmy na prowadzenie 2:1, wydawało się, że wynik dowieziemy do końca, ale przespaliśmy końcówkę i Ruch strzelił dwa gole - smucił się po spotkaniu golkiper przyjezdnych Arkadiusz Onyszko, który nie był pewien czy decydującego trafienia chorzowianie nie zdobyli w nieprzepisowy sposób. - Nie wiem czy nie było faulu na naszym obrońcy. Chciał wybijać piłkę i z tyłu został sfaulowany - zastanawiał się wicemistrz olimpijski z Barcelony. - Taka przewrotna jest piłka. My graliśmy, a gospodarze strzelali bramki - dodał.

W tabeli po 24 kolejkach Odra zajmuje ostatnie miejsce. Najbliższe mecze zadecydują czy piłkarze z Bogumińskiej pozostaną w ligowej elicie. - Teraz każdy punkt jest dla nas na wagę złota. Zwycięstwo w Chorzowie mogło przybliżyć nas do utrzymania. Teraz przed nami niezwykle ważny mecz z Polonią. Gdy go przegramy, to może nie będzie to dla nas jeszcze koniec, ale na pewno ekstraklasa znacznie się od nas oddali - stwierdził Onyszko, który zastanawiał się dlaczego niektórzy z jego młodszych kolegów nie potrafią wytrzymać ciążącej na nich presji. - Nie wiem czy to my mamy z nimi rozmawiać. Może kogoś z przedszkola zabierzemy, żeby do nich dotarł. Każdy z nas jest profesjonalistą, gra w piłkę wiele lat. Jeśli trzeba komuś pomocy, to może niech zmieni zawód - zakończył w swoim stylu sympatyczny bramkarz.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)