Wydawało się, że piękny jubileusz 90-lecia Ruchu Chorzów zostanie zepsuty porażką z Odrą Wodzisław. Jak się jednak okazało do zwycięstw w ekstraklasie nad piłkarzami z Bogumińskiej chorzowianie zawsze potrzebują trzech goli. Podobnie było i tym razem. W końcówce Niebieskich stać było na zryw i zdobycie dwóch bramek, które pogrążyły podopiecznych Marcina Brosza. Po spotkaniu pomocnik chorzowian Wojciech Grzyb przyznał, że był moment, gdy przestawał już wierzyć w powodzenie. - Podobnie jak kibice miałem czarne myśli. W pewnym momencie zaczęliśmy krzyczeć do siebie, że jest jeszcze szansa na remis - wyjawił nam boiskowe kulisy "Grzybek", który cieszył się z wygranej w tym ważnym dla klubu dniu. - Najważniejsze, że jubileusz został w odpowiedni sposób uczczony. Okoliczności nie są ważne, ważne są trzy punkty - dodał.
Od początku wiosny piłkarze Ruchu dużo lepiej prezentowali się w spotkaniach wyjazdowych, gdzie częściej wygrywali i byli dużo skuteczniejsi. We wtorkowym spotkaniu Niebiescy w końcu się przełamali i przy Cichej zdobyli więcej niż jednego gola. - Ciężko nam szło u siebie, ale mam nadzieję, że problem ze skutecznością na własnym stadionie mamy za sobą - zakończył Grzyb, który do dnia meczu nie był pewny występu, ponieważ walczył z infekcją gardła.