Od spotkania z Koroną Kielce Tomasz Kasprzik regularnie otrzymywał powołania do meczowej osiemnastki. Zastąpił w kadrze karnie odsuniętego od zespołu Rafała Kwapisza. Nawet on sam nie spodziewał się jednak, że jeszcze w tym sezonie zadebiutuje w ekstraklasie. - Sądziłem, że cały mecz przesiedzę na ławce rezerwowych. Maciek dostał jednak czerwoną kartkę i musiałem zagrać. Chciałbym, aby ten debiut był jak najbardziej udany, ale przegraliśmy 0:3 i nie mam się z czego cieszyć - mówił po starciu z Legią Warszawa 17-latek.
Piłkarz przyznał, że denerwował się przed debiutem. Był tak samo zaskoczony obrotem sytuacji, jak sztab szkoleniowy gliwiczan. - Kiedy zobaczyłem, co się wydarzyło na boisku, gdy dotarło do mnie, że zaraz pojawię się na murawie, emocje były ogromne, ale po chwili rozgrzewki stres opadł - wyjaśnił Kasprzik.
Młody bramkarz Piastunek bardzo szybko został zmuszony do kapitulacji. Zaledwie kilkanaście sekund po pojawieniu się na placu gry wyciągał piłkę z siatki. - Tak się niestety złożyło. Mówią, że Maciej Iwański bardzo dobrze uderzył z rzutu wolnego, ale ja uważam, że mogłem się lepiej spisać w tej sytuacji - powiedział sam zainteresowany.
Po końcowym gwizdku sędziego nikt do Kasprzika pretensji mieć nie mógł. Zawodnik kilkakrotnie uchronił swój zespół przed stratą bramki. - Może miałem kilka udanych interwencji, ale one nie mogą mnie cieszyć, skoro przegraliśmy 0:3. Wszedłem na boisko po to, by pomóc kolegom w odniesieniu jak najlepszego wyniku, a każdy widział, jak to się skończyło - zauważył 17-latek.
Wszystko wskazuje na to, że Tomasz Kasprzik zagra również we wtorek, w starciu z Wisłą Kraków. Maciej Nalepa odpocznie bowiem z powodu czerwonej kartki. - Wierzę, że pokażę się z dobrej strony, jeżeli trener na mnie postawi. Zrobię co w mojej mocy, by spełnić oczekiwania - zakończył.