Mecz na szczycie ekstraklasy ściągnął na stadion Hutnika w Krakowie-Nowej Hucie komplet publiczności (obiekt Wisły jest przebudowywany). Kibice liczyli na nietuzinkowe emocje, ale się przeliczyli. Piłkarze obu drużyn włożyli w to spotkanie dużo serca, ambicji, jednak brakowało efektownych zagrań, strzałów, za mało było składnych akcji.
Przed spotkaniem Wisła miała w ligowej tabeli cztery punkty przewagi i wystarczył jej remis, aby ją utrzymać. Co prawda trener Henryk Kasperczak zapowiadał, że jego podopieczni będą walczyć o trzy punkty, ale nie zdołali pokonać ani razu bramkarza poznańskiej drużyny.
"Biała Gwiazda" pierwszą okazję do zdobycia gola miała w czwartej minucie. Wtedy to Radosław Sobolewski przejął piłkę na połowie rywala, a po jego strzale wypiąstkował ją Krzysztof Kotorowski.
W 11. minucie Sławomir Peszko został sfaulowany ok. 30 m od bramki i sędzia podyktował rzut wolny dla Lecha. Do piłki podszedł sam poszkodowany i tak uderzył, że krakowski golkiper miał trochę problemów z obroną.
Dziewięć minut później sporo szczęścia mieli wiślacy, po tym jak piłka po strzale z ok. 15 m Roberta Lewandowskiego poszybowała obok bramki. Podobnie było po uderzeniu Stilicia (22. min), który próbował zaskoczyć Pawełka z dystansu (ok. 25 m). W drugiej połowie więcej okazji do strzelenia gola mieli piłkarze z Wielkopolski.
Wisła Kraków - Lech Poznań 0:0
Składy:
Wisła Kraków: Pawełek - Alvarez, Jop, Marcelo, Piotr Brożek - Łobodziński (84' Kirm), Sobolewski, Diaz, Małecki - Boguski, Paweł Brożek (78' Jirsak).
Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, Gancarczyk - Peszko (89' Chrapek), Injac, Bandrowski - Stilić (80' Mikołajczak), Kriwiec - Lewandowski.
Żółte kartki: Gancarczyk, Lewandowski (Lech)
Sędzia: Robert Małek (Śląski ZPN)
Widzów: 6000