Uraz więzadeł sprawił, że snajper bełchatowian do treningów powrócił dopiero przed Wielkanocą. - Prawie przez trzy miesiące nie mogłem nic robić. Brakowało mi może nawet nie tyle radości po strzelonych bramkach, ale tego, żeby wyjść na boisko i normalnie potrenować z chłopakami - opisywał żmudną rehabilitację popularny Korzeń i dodawał: - Pracowałem tylko na salce nad tą kontuzjowaną kostką. Na szczęście wracam już do siebie.
Na szczęście dla zawodnika leczenie dało bardzo dobre efekty. Najpierw Korzym zagrał w spotkaniu kontrolnym z Wartą Sieradz, potem zdobył bramkę w meczu Młodej Ekstraklasy i wreszcie, w trakcie drugiej połowy meczu z Śląskiem, nasz rozmówca mógł pojawić się na boisku ekstraklasy. - Ciężko się grało, zwłaszcza że minutę po moim wejściu Kuba Tosik dostał czerwoną kartkę i musieliśmy trochę zmienić ustawienie i styl gry - dzielił się wrażeniami z pierwszych minut po przymusowej pauzie. - Trudno było grać do przodu, ale mieliśmy szanse. Śląsk też je miał i dlatego trzeba się cieszyć z remisu - dodał, podsumowując całe spotkanie piłkarz, który wzmocni rywalizację w silnie obsadzonej linii ataku GKS-u.
Oprócz niego w kadrze znajdują się m.in. Dawid Nowak, Mariusz Ujek czy Zbigniew Zakrzewski. Na starszych napiera też chwalony już przez selekcjonera Grzegorz Kuświk. - Nikt nie ma pewnego miejsca, każdy musi walczyć o siebie, pokazywać się, a trener podejmuje decyzje - skomentował tą sytuację Korzym.
Nie wiadomo jednak czy taki stan osobowy utrzyma się na jesień. Nie od dziś wiadomo przecież o zamieszaniu i niepewności związanej z przedłużaniem wygasających kontraktów niektórych graczy. - Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Gdy wszystko będzie ustalone, oficjalnie będzie wiadomo kto zostaje - uciął rozmowę na ten temat piłkarz występujący wcześniej m.in. w Legii. Przyznał jednak, że chętnie dalej grałby w Bełchatowie. - Chcę zostać i mam nadzieję, że zostanę. Wszystko się okaże do końca sezonu i pod koniec maja będę wiedział na czym stoję - stwierdził na koniec rozmowy z portalem SportoweFakty.pl.