Możemy walczyć tylko o piąte miejsce - rozmowa z Dawidem Nowakiem, napastnikiem PGE GKS-u Bełchatów

Dawid Nowak w trakcie sobotniego spotkania ze Śląskiem Wrocław zmarnował kapitalną okazję do strzelenia gola i wywiezienia z Oporowskiej kompletu punktów. - Zrobiłem wszystko jak trzeba. Nie mogę mieć do siebie pretensji, bo nie było tak, że nie trafiłem w światło bramki czy w ogóle w piłkę - stwierdził wywiadzie udzielonym portalowi SportoweFakty.pl po zakończeniu tego pojedynku.

Mateusz Dębowicz
Mateusz Dębowicz

Mateusz Dębowicz: Chyba zbyt pewnie poczuł się pan po minięciu bramkarza?

Dawid Nowak: Nie. Zrobiłem wszystko jak trzeba, minąłem bramkarza, uderzyłem w światło bramki, ale na szczęście dla Śląska dobrze asekurował akcję obrońca. Najpierw wybił piłkę spod linii, a ta trafiła jeszcze w słupek.

Nie boi się pan, że po tej zmarnowanej sytuacji oddalił się pan od wyjściowego składu?

- Powtórzę, że zrobiłem wszystko jak trzeba. Dostałem prostopadłą piłkę, spokojnie wyczekałem i minąłem bramkarza. Strzeliłem do pustej bramki, ale obrońca zdążył z asekuracją i tak wyszło. Nie mogę mieć do siebie pretensji, bo nie było tak, że nie trafiłem w światło bramki czy w ogóle w piłkę. To nie był kiks czy interwencja bramkarz.

Remis we Wrocławiu może być końcem marzeń o pucharach.

- Zostało nam jeszcze pięć kolejek. Legia dzisiaj wygrała, a nie wiadomo jak będzie sobie radził Ruch. Myślę jednak, że puchary zdecydowanie się od nas oddaliły. Będziemy mogli powalczyć jedynie o utrzymanie tego piątego miejsca.

We Wrocławiu trochę przespaliście pierwszą połowę, zwłaszcza w środku.

- Na pewno gry nie ułatwiało boisko. Nie wiem co się dzieje w Polsce, że murawy są tak tragiczne. Mimo wszystko stworzyliśmy sobie parę sytuacji, które powinniśmy zamienić na bramki.

Ostatnio walczycie z zespołami, które chcą uniknąć spadku. Jak na tle poprzednich rywali zaprezentował się Śląsk?

- Każda z drużyn postawiła nam ciężkie warunki. Nie przegraliśmy wprawdzie żadnego z tych spotkań, ale i tak tylko jedno wygraliśmy. Walka o utrzymanie, będzie na pewno bardzo zacięta, bo wszystkie zespoły prezentują podobny poziom.

Jednocześnie w dalszym ciągu będzie się mierzyć z dołem tabeli – w tym tygodniu spotkacie się z Polonią i Cracovią.

- Ligę w ogóle można podzielić tak, że są albo zespoły grające o puchary, albo o utrzymanie. Zawsze więc od początku sezonu jest tak, że rywal ma o co grać i nie jest łatwo. Nie można powiedzieć tak, że zespół z dołu będzie grał z większym zaangażowaniem niż ten z środka tabeli. Każdy gra o punkty i wyższą pozycję w tabeli. Nie ma też co ukrywać, że każda drużyna ma jakieś premie za zwycięstwo. Także na pewno nie będzie tak, że pewni swego zawodnicy będą mniej ambitni od tych walczących o utrzymanie.

Podobnie jak pan, na murawę narzekał trener Ulatowski, sugerując, że może trzeba grać latem.

- Nie wiem czy to byłby dobry pomysł. Zwróciłbym uwagę na to, że zimą mamy długą przerwę. Tak samo latem. Liga zaczyna się w sierpniu i wypadałoby też na przykład zrobić coś z lipcem, bo wtedy gdy są najlepsze boiska my na nich nie gramy. Za to jeździmy na zgrupowania i przygotowujemy się do sezonu. Zimą wiadomo, że boiska są zmrożone i nawet podgrzewanie przy dużych mrozach nie w pełni wystarcza. Trzeba się zastanowić nad tym, by korzystać z okresu, gdy boiska są najlepsze.

Podpisałby się pan pod pomysłem grania systemem wiosna-jesień?

- Myślę, że tak. Coś trzeba z tym zrobić, skrócić przerwę i to zdecydowanie. Obojętnie czy latem czy zimą. Teraz była długa, a my rozegraliśmy 13 kolejek w dwa miesiące. A co z resztą czasu skoro zaczynamy dopiero w sierpniu? Jeździć cały czas na zgrupowania? Byłem za tym, żeby Puchar Ekstraklasy rozgrywać w grupach, żeby tych meczów było jeszcze więcej. Rundę wiosenna zaczęliśmy pod koniec lutego, więc taki puchar można by grać i przez cały luty. Są różne pomysły i rozwiązania, nad którymi ktoś musi pomyśleć i popracować.

W bełchatowskim chaosie ciągle pojawia się pytanie o przyszłość Dawida Nowaka. Było przecież zainteresowanie ze strony najlepszych polskich klubów.

- Zobaczymy jak to się potoczy. Zostało jeszcze pięć kolejek i wiele się może zdarzyć. Wiele może zależeć od tego jak będę grał i czy to zainteresowanie w ogóle będzie. Nie wiem co powiedzieć. Kontrakt z GKS-em mam do końca grudnia i niedługo okaże się jakie zamiary ma wobec mnie klub. Na razie nie ma żadnych sygnałów o rozpoczęciu rozmów. Ale to oczywiste, bo liga zbliża się ku końcowi i każdy skupia się na tym by walczyć o punkty i puchary. Nie ukrywam, że gdybym miał gdzieś odchodzić to na pewno do drużyn, które są w czołówce tabeli. Na razie wszyscy zajmują się warunkami dla obecnych zawodników i organizowaniem meczów. Na transfery pewnie przyjdzie czas w trakcie tej długiej przerwy.

Bełchatów będzie miał pierwszeństwo w ewentualnych rozmowach? Rozważa pan podpisanie kontraktu pół roku wcześniej.

- Nie myślę o tym i wolałbym uniknąć takiej sytuacji. Jeżeli miałbym zmienić klub to w lecie, ale po zakończeniu umowy.

Wpływ na pana decyzję może mieć niepewna sytuacja kadrowa GKS-u? Wielu zawodnikom kończą się kontrakty i nie wiadomo co z ich przedłużeniem

- Trudno mi się wypowiadać w tej sprawie. Ja mam kontrakt do grudnia i pewnie dla klubu priorytetową sprawą są ci, którzy mają umowy do lipca. Na razie zarząd rozmawia z nimi, a zobaczymy co się stanie ze mną.

Dawid Nowak znany był z podatności na kontuzje. Teraz na szczęście urazy pana omijają.

- Tak, ale zwróćmy uwagę, że to nie były urazy tego typu, że biegłem i coś mi się zrywało czy upadałem i coś łamałem. To były kontuzje po starciach z rywalami, czysto mechaniczne, a nie z winy mojego organizmu. Mam wprawdzie zestaw ćwiczeń wzmacniających i człowieka w Łodzi, do którego jeżdżę raz w tygodniu na specjalne zabiegi. Na razie daje to efekty i nie mam żadnych problemów.

Teraz rekonwalescentem w waszym zespole jest Maciej Korzym. Jak pan oceni jego sobotni powrót na boisko?

- Trudno to oceniać, bo gdy pojawił się na boisku, Kuba Tosik otrzymał czerwoną kartkę, co zmusiło nas do gry defensywnej. Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Maciek dobrze zaprezentował się w spotkaniu Młodej Ekstraklasy, gdzie strzelił bramkę. Jeżeli będzie otrzymywał kolejne szanse to na pewno nam pomoże.

Na papierze GKS ma jeden z najlepszych ataków w lidze. Ujek, Nowak, Korzym, Zakrzewski, Kuświk - wygląda to bardzo dobrze.

- Mam duża rywalizację w ataku. Jest ona wyrównana, bo każdy prezentuje jakiś poziom na ekstraklasę. Czy to najlepszy atak? Chyba nie, bo nie strzelamy zbyt wielu goli. Wprawdzie na papierze wygląda to porządnie, ale nie przekłada się to na efekty. Z drugiej strony pierwszą rundę prawie całą miałem straconą i w tym sezonie zagrałem może 12 czy 13 spotkań. Chciałbym, żeby tych bramek było więcej. Dzisiaj miałem 20 minut i świetną okazję. Szkoda, że mi się nie udało. Do końca zostało jeszcze pięć kolejek i mam nadzieję, że uda mi się coś jeszcze strzelić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×