Dariusz Wójtowicz (trener Sandecji): Teraz mogę już śmiało powiedzieć, że z tych dwóch meczów wyjazdowych, które nastąpiły po długiej przerwie, bardziej obawiałem się spotkania w Łęcznej i się nie pomyliłem. Jestem ogromnie szczęśliwy, że udało nam się zdobyć w nich sześć punktów. Górnik zagrał naprawdę dobre spotkanie, przeciwstawił się dobrą organizacją gry, agresywnością. Wiedziałem, choć nie chciałem mówić tego zawodnikom, że najprawdopodobniej zadecyduje jedna bramka. Mecz był bardzo wyrównany. Pierwsza połowa była bez stuprocentowych sytuacji, ale w dobrym tempie. Natomiast w drugiej przyszedł taki moment, że złapaliśmy odpowiedni rytm, stąd ta sytuacja po świetnie wykonanym rzucie rożnym, kiedy padła bramka. Jestem przekonany, że Górnik z taką grą spokojnie utrzyma się w I lidze.
Piotr Bania (napastnik Sandecji): Nie było to łatwe spotkanie, ponieważ Łęczna grała bardzo agresywnie i było nam ciężko skonstruować fajną akcję. Widać, że chyba zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, co się może wydarzyć.
Petar Borovicanin (obrońca Sandecji): Wiedziałem, że czeka nas ciężki mecz i potwierdziło się to, ale na nasze szczęście wygraliśmy i spokojnie wracamy do domu. Nakoulma to bardzo dobry zawodnik. Może parę razy było trochę mojej winy, bo nie podszedłem tak, jak trzeba. W każdym meczu musimy grać, jak z Górnikiem czy ŁKS-em czyli zdobyć trzy punkty. Jeśli szczęście nam dopisze i będzie serce na boisku to będzie ekstraklasa.
Jano Frohlich (obrońca, kapitan Sandecji): Zdawaliśmy sobie sprawę, że Górnik Łęczna to jest dobry zespół. Byliśmy przygotowani na trudne warunki, bo grają u siebie niezłą piłkę. Przewagę potwierdziliśmy jedną bramką, z czego bardzo się cieszymy. Pokazaliśmy, że umiemy grać w piłkę i utrzymujemy formę. Dobrze trenujemy, każdy wie o co walczy w drużynie, więc na pewno podejdziemy bardzo poważnie do kolejnego meczu.
Tadeusz Łapa (trener Górnika): Plan na ten mecz był bardzo prosty. Mieliśmy spokojnie wytrzymać pierwsze momenty meczu, które z Pogonią położyły nas już w 8. minucie. Dzisiaj wyjątkowo część zawodników miała zadania indywidualne, zwłaszcza pozbawienie możliwości organizacji jakichkolwiek sytuacji przez linię środkową Sandecji. To wszystko spełniło swoje zadania w pierwszej połowie. Oprócz tego, że Sandecja nie stworzyła żadnych okazji poza stałymi fragmentami gry, to my mieliśmy sytuację Prejuce'a (Nakoulmy - przyp. red.) i rzut wolny Kazimierczaka - gdyby piłka poszła troszeczkę w bok, byłoby 1:0 dla Górnika. W drugiej połowie czekałem na chwilę, kiedy zrobię zmiany. Przy linii był już Sławek Nazaruk i Prejuce miał być przesunięty na drugiego napastnika, jak na ironię w tym momencie padła bramka. I to ze stałego fragmentu gry, kiedy zawodnicy wiedzieli kto kogo kryje. Jeszcze były sytuacje Sławka, ale jeśli nie idzie to w drewnianym kościele cegłówka spadnie na głowę. Co z tego, że drużyna zagrała z ambicją dobre spotkanie i stworzyła sobie kilka sytuacji... Osłabienia personalne wypadły w momencie, kiedy graliśmy z dwoma chyba najsilniejszymi zespołami w tej lidze na dzień dzisiejszy.
Sławomir Nazaruk (pomocnik Górnika): Przede wszystkim zabrakło skuteczności. Sandecja na pewno nie stworzyła więcej sytuacji, niż my, ale wykorzystała jedną w przeciwieństwie do nas.
Sergiusz Prusak (bramkarz Górnika): Wydaje mi się, że zagraliśmy z większym zaangażowaniem, niż z Pogonią. Było widać, że zespół ambitnie walczył, ale brakowało kropki nad i. W końcu musimy strzelić bramkę, może się odblokujemy i przyjdą zwycięstwa, bo robi się naprawdę nieciekawie. Nie stwarzaliśmy zbytnio sytuacji. Miał je Sławek (Nazaruk - przyp. red.), Szkoda, że nie strzelił gola. Straciliśmy bramkę po pięknym strzale głową i już praktycznie nie było szans. Szkoda punktów, szczególnie u siebie, bo powinniśmy zdobyć przynajmniej jeden.