Dariusz Pasieka (Arka Gdynia): - Trudno jest mi zebrać myśli po takim meczu. W pierwszej połowie wychodzimy na prowadzenie po ładnej akcji, gdzie Joel Tshibamba ograł obronę Jagiellonii. Gospodarze, poza dwiema akcjami, nie stworzyli w pierwszej części gry wielkich okazji do zdobycia bramki. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w drugiej połowie presja będzie większa, gdyż Jagiellonia będzie dążyła do tego, aby mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Nam zabrakło natomiast decydującego uderzenia i zdobycia drugiej bramki. Do tego źle lot piłki obliczył Ulanowski i skorzystał z tego Kamil Grosicki. Co do ostatniej sytuacji, czyli rzutu karnego, ciężko jest mi cokolwiek powiedzieć, bo nie widziałem tego dokładnie. Na pewno nie jest nam łatwo, bo dwie minuty przed końcem mieliśmy jeden punkt, a przegraliśmy w takich okolicznościach. Myślę, że Witkowski niepotrzebnie tak atakował Frankowskiego, który umie korzystać z takich sytuacji, co już pokazał jesienią w Gdyni, wykorzystując dwa karne w meczu pucharowym. W ostatnich minutach zabrakło już nam siły z przodu, gdzie ciśnienie ze strony Jagiellonii było jeszcze większe. Szkoda mi mego zespołu, bo pokazaliśmy, że drużyna posiada charakter, walczymy do końca i myślę, że jeżeli dalej będziemy tak grali, to w ostatnich czterech meczach zdobędziemy potrzebne nam punkty do utrzymania. To, że jesteśmy dzisiaj na ostatnim miejscu absolutnie mnie nie przeraża, bo liga będzie rozstrzygnięta po 30. kolejce. Gratuluję Michałowi zwycięstwa, a Jagiellonii utrzymania w szeregach ekstraklasy i życzę powodzenia w Pucharze Polski.
Michał Probierz (Jagiellonia Białystok): - Analizując grę Arki wiedzieliśmy, że ma groźnych zawodników i właśnie jeden z kontrataków to potwierdził. Rzadko się zdarza w takich sytuacjach, że zespół się podnosi, dzisiaj jednak tak się stało. W przerwie nie musiałem nic mówić, bo zawodnicy byli sami źli na siebie i sami się z tego podnieśli. Pokazali charakter i jestem pełen podziwu, że w tak trudnym momencie odrobili straty. Zdobyliśmy chyba jedne z najważniejszych trzech punktów w historii klubu. Teraz musimy postawić jeszcze drugą nogę, aby utrzymanie było pewne na sto procent. Arka walczyła o każdą piłkę, że tak będzie widać było już przed meczem. Już wychodząc na rozgrzewkę byli tak zmobilizowani i skoncentrowani, że trudno było z nimi nawet porozmawiać. Po raz kolejny okazało się, że nie potrafimy rozgrywać ataku pozycyjnego. Po raz kolejny też nie wykorzystaliśmy początku spotkania, gdzie mieliśmy trzy sytuacje.