Męczarnia Kolejorza - relacja z meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk

Lech Poznań zagrał słabe spotkanie przeciwko Lechii Gdańsk, ale mimo wszystko zdołał zainkasować komplet punktów. Poznaniacy notowali dużo strat, byli wolniejsi od rywali, co często wywoływało frustrację wśród kibiców. Goście zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, lecz do Gdańska wracają bez zdobyczy.

Trener gospodarzy, Jacek Zieliński miał rację mówiąc, że pewne miejsce w środku tabeli i kilka osłabień kadrowych może okazać się atutem Lechii. Podopieczni Tomasza Kafarskiego grali bez presji i obaw, dzięki czemu swobodnie poczynali sobie w ofensywie. To jednak gospodarze mogli dobrze wejść w mecz. Już w 6. minucie po dośrodkowaniu Siergieja Kriwca głową uderzał Manuel Arboleda i swoimi umiejętnościami musiał wykazać się Paweł Kapsa.

W szeregach Lechii najlepiej poczynał sobie Ivans Lukjanovs, który momentami niemiłosierni ogrywał defensorów Kolejorza. Poznaniacy jednak pokazywali, że nie można ich na moment zlekceważyć. Bliski szczęścia był Sławomir Peszko, który dobrze rozegrał piłkę z Semirem Stilicia, ale szybszy był Kapsa. Golkiper gości ponownie zatrzymał pomocnika gospodarzy kilka minut później w bardzo groźnej sytuacji. W międzyczasie świetnie uderzał Lukjanovs i Krzysztof Kotorowski z trudem zdołał odbić piłkę.

Kibice Lecha oglądali ten mecz z coraz większym niepokojem, aż wreszcie Robert Lewandowski został w polu karnym sfaulowany przez Sergejsa Kożansa i sędzia podyktował rzut karny, który dość szczęśliwie na bramkę zamienił Bartosz Bosacki. Radość lechitów trwała jednak tylko sześć minut. Kolejny raz świetnie zachował się Lukjanovs, a jego precyzyjne dośrodkowanie głową wykończył Kożans w pełni rehabilitując się za sprokurowanie rzutu karnego.

Lech próbował wyjść na prowadzenie, ale robił to bardzo nieporadnie. W końcówce pierwszej połowy piłka po uderzeniu Tomasza Mikołajczaka otarła się od pleców jednego z obrońców i wyszła na rzut różny, którego sędzia nie pozwolił już rozegrać. 23-letni zawodnik mógł zdobyć gola i poprawić swoją mizerną ocenę za występ w pierwszej połowie. Lechita otrzymał szansę gry od pierwszej minuty, ale w przerwie został zmieniony przez Tomasza Bandrowskiego.

Jego wejścia spowodowało nieco lepszą grę Kolejorza w drugiej połowie. Nadal było sporo niedokładności, ale Lechia nie była już tak groźna i nie rozgrywała piłki z dużą swobodą, jak w pierwszej części gry. Gospodarze mieli optyczną przewagę, z której niewiele wynikało. Mecz rozkręcił się dopiero w ostatnim kwadransie gry, bowiem wcześniej miały miejsce jedynie przeciętne strzały z dystansu.

W 75. minucie znak ostrzegawczy dał Peszko, którego uderzenie głową z linii bramkowej wybił jeden z zawodników gości. Kibice byli coraz bardziej zniecierpliwieni i z frustracją reagowali na nieskładną grę lechitów. Sporo nerwów przysparzały im wybicia piłki przez Kotorowskiego, ponieważ zdaniem fanów powinien robić to zdecydowanie szybciej. W 79. minucie golkiper Lecha wykonał wymowny gest, w którym prosił o więcej spokoju, jakby przeczuwał nadchodzące wydarzenia. To właśnie w tej akcji Lech objął prowadzenie. Stilić podał do Peszki, który tym razem zdecydował się uderzyć z lewej nogi czym kompletnie zaskoczył Kapsę. Poznaniakom kamień spadł z serca.

Bramka dodała pomocnikowi Kolejorza animuszu,, bowiem mógł on jeszcze podwyższyć wynik. W końcówce jednak zrobiło się bardzo nerwowo pod bramką Lecha. W 88. minucie na boisko wszedł debiutujący w ekstraklasie Damian Szuprytowski. 21-letni pomocnik po kilkudziesięciu sekundach mógł zostać bohaterem Lechii, ale w doskonałej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką. W doliczonym czasie gry lechici przeżywali prawdziwy horror, bowiem gdańszczanie wywalczyli sobie kilka rzutów rożnych, po których było sporo zamieszania. Ostatecznie udało się przetrwać napór i po końcowym gwizdku sędziego piłkarze Lecha mogli odetchnąć z ulgą, bowiem wciąż liczą się w walce o mistrzostwo Polski. W gorszym nastroju byli goście. - Jak można przegrać taki mecz? - złościł się jeden z zawodników Lechii wychodząc na pomeczowy rozruch.

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)

1:0 - Bosacki 26' (k.)

1:1 - Kozans 33'

2:1 - Peszko 79'

Składy:

Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez, Peszko (88' Możdżeń), Injac, Stilić (84’ Wilk), Kriwiec, Mikołajczak(46' Bandrowski), Lewandowski.

Lechia Gdańsk: Kapsa - Kaczmarek, Kozans, Wołąkiewicz, Mysona, Nowak, Surma, Pietrowski (89' Szuprytowski), Lukjanovs, Buzała, Rogalski (78' Laizans).

Żółte kartki: Bosacki, Peszko, Stilić, Kotorowski, Wojtkowiak (Lech) oraz Kożans, Nowak, Wołąkiewicz (Lechia).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 12 500.

Ocena meczu: 4,5 Lech rozczarował, ale ocenę podnosi postawa Lechii, która nie przyjechała do Poznania się bronić. W całym meczu było sporo niedokładnych podań, ale nie brakowało emocji od pierwszej do ostatniej minuty.

Źródło artykułu: