Polskie media o meczu FC Barcelona - Inter Mediolan

Polskie media określają odpadnięcie FC Barcelony z rozgrywek Ligi Mistrzów mianem końca pięknego snu tej drużyny. Podkreślają jednocześnie nową jakość, jaką do drużyny Interu wniósł trener Jose Mourinho.

Przegląd Sportowy: Koniec magii Barcelony

Na nic zdała się wielka mobilizacja, specjalne koszulki, mozaiki w barwach klubowych, reklamy w telewizji zachęcające fanów do dopingu. Piłkarze Barcelony nie odrobili straty z pierwszego spotkania (1:3) i odpadli z Ligi Mistrzów. Okazało się, że Barca nie jest aż tak magicznym zespołem, jak wierzyli fani nie tylko tego klubu. - Pokonaliśmy najlepszy zespół na świecie. Ale w piłce nie zawsze lepszy wygrywa - przyznał zawodnik Interu, Samuel Eto'o.

Gazeta Wyborcza: Koniec pięknego snu Barcelony

Inter w finale Ligi Mistrzów! Godzinę mediolańczycy grali w dziesiątkę, przegrali z Barceloną 0:1, ale awansowali dzięki wygranej 3:1 w pierwszym meczu. 22 maja w Madrycie, w wielkim finale zagrają z Bayernem Monachium. Inter czekał na finał najważniejszych europejskich rozgrywek 38 lat. Awans wydarł po boju, który kosztował kilku piłkarzy tyle sił, że powinni wylądować na oddziale intensywnej terapii pod kroplówkami z glukozą.

Rzeczpospolita: Finał z tej ziemi

A więc nie uda się nawet im. Liga Mistrzów jeszcze co najmniej przez rok pozostanie miejscem, w którym może się zdarzyć wszystko, ale nie obrona tytułu. Okazało się, że obecną Barcelonę obowiązują takie same prawa jak inne piłkarskie imperia, które w LM upadały już po jednym sezonie. Od kilku tygodni obrońcy Pucharu Europy wyglądali na drużynę coraz bardziej z tej ziemi. I akurat wtedy musieli się zmierzyć z rywalem najgorszym z możliwych. Inter nie wybaczył żadnego błędu, był zaprogramowany na sukces, bez względu na to, jaką drogą trzeba było do niego iść.

Polska The Times: Barcelona nie przebiła głową muru

Piłkarze Barcelony nie zdołali odrobić strat z pierwszego meczu i awansować do finału Ligi Mistrzów. Rywalem Bayernu Monachium będzie 22 maja Inter Mediolan. Grający od 28. minuty w osłabieniu mistrzowie Włoch przegrali co prawda na Camp Nou 0:1, ale to nie wystarczyło Katalończykom do awansu, bo przed tygodniem piłkarze Jose Mourinho wygrali u siebie 3:1. "Dziś może być wielki dzień" - napisał w środę na pierwszej stronie kataloński dziennik "Sport". Nie był. W ogóle wszystko wyglądało nie tak, jak się spodziewali kibice Barcelony. Miał być grad goli i pewny awans gospodarzy, zamiast tego zobaczyliśmy piłkarzy Josepa Guardioli bijących głową w mur i bezradnego jak dziecko Lionela Messiego. Miało być gorąco i było, ale tylko przed meczem, kiedy kibice Barcy obrzucili petardami hotel, w którym zatrzymali się piłkarze Interu, i zaatakowali samochód wiozący na konferencję prasową Mourinho.

Fakt: Inter awansuje po pomyłce sędziego

Piłkarze Jose Mourinho skutecznie bronili się na Camp Nou do 84. minuty. Bramka Gerarda Pique nie wystarczyła jednak Katalończykom do awansu. Pierwsze spotkanie zakończyło się bowiem wygraną Włochów 3:1. Antybohaterem wczorajszego meczu był jednak belgijski sędzia Franck de Bleeckere. Arbiter w doliczonym czasie gry nie uznał prawidłowego gola Bojana Krkicia, dopatrując się chwilę wcześniej rzekomego zagrania ręką Yaya Toure.

Super Express: Inter w wielkim finale!

Barcelona wygrała z Interem Mediolan 1:0, to jednak było za mało i odpadła w półfinale tegorocznej Ligi Mistrzów. Natomiast Włosi dzięki temu wynikowi zmierzą się w wielkim finale w Madrycie z Bayernem Monachium. W doliczonym czasie Bojan Krkić pokonał Julio Cesara, a stadion Camp Nou wybuchł okrzykiem radości, jednak sędzia nie uznał gola, odgwizdując zagranie piłki ręką przez Yaya Toure. Wynik jednak się nie zmienił i dzięki zaliczce z pierwszego meczu 3:1 to Inter awansował do finału.

Źródło artykułu: