Trzymamy się na górze - rozmowa z Piotrem Banią, napastnikiem Sandecji Nowy Sącz

Beniaminek depcze po piętach Widzewowi Łódź, a mimo 37 lat na karku Piotr Bania wciąż odgrywa ważną rolę w drużynie. Na łamach portalu SportoweFakty.pl doświadczony piłkarz charakteryzuje styl gry swojego zespołu i przyznaje, że kluczowe będzie utrzymanie wysokiej formy do końca sezonu.

Paweł Patyra: W meczu z Górnikiem Łęczna zaprezentowaliście dobrą organizację gry i dopisaliście kolejne trzy punkty do swojego konta.

Piotr Bania: Wydaje mi się, że byliśmy drużyną lepszą w przekroju całego spotkania. Aczkolwiek nie był to łatwy mecz, ponieważ Łęczna grała bardzo agresywnie i nie przebierając w środkach, dlatego było nam ciężko skonstruować jakąś fajną akcję, która zakończyłaby się dobrą sytuacją bramkową.

Górnik zazwyczaj traci sporo goli, ale akurat wam przeciwstawił solidną defensywę.

- Tak. Widać, że chyba zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, co może się wydarzyć. Szkoda, że tak późno, bo widać, iż ta drużyna ma potencjał. Jest w niej kilku fajnych zawodników, którzy potrafią grać w piłkę. Szkoda takiego obiektu i takiego zespołu, żeby nie grał na wysokim poziomie.

Przed sezonem mówiło się, że to Górnik będzie rywalizował w czołówce, zaś Sandecja dołowała. A tu proszę - jest odwrotnie...

- Nikt przed sezonem w ogóle nie brał nas pod uwagę. W rankingach jakichś fachowców byliśmy jedną z dwóch czy trzech drużyn pewnych do spadku i tym bardziej cieszy to, że nasze poczynania podobają się kibicom i przede wszystkim, że mają efekty punktowe.

Widać, że Sandecja preferuje kombinacyjną grę, próbujecie wymieniać sporo podań i - jak na razie - to zdaje egzamin.

- Duży nacisk na treningach kładziemy na to, żeby tych podań wymienić jak najwięcej i najdokładniej, gdyż nasza gra w dużej mierze opiera się na grze po ziemi. Do tego jest też potrzebne - raz, wyszkolenie techniczne i dwa, duża ruchliwość, czyli dobre przygotowanie fizyczne. Wydaje mi się, że drużyna bardzo dobrze wygląda w jednym i drugim względzie.

Jak na drużynę grającą na jednego napastnika, to strzelacie sporo bramek.

- Nie chcę nas porównywać do Barcelony... Chodzi mi o to, że gramy podobnym systemem. Niby jest jeden napastnik, a jednak dwóch skrzydłowych robi bardzo dużą robotę w ofensywie plus dwóch środkowych, ofensywnych pomocników na zmianę włączających się, więc niby gramy jednym, a tych zawodników jest zawsze czterech-pięciu w defensywie.

Zimą doszło do kilku zmian w kadrze drużyny, a jednak Sandecja funkcjonuje tak, jak wcześniej, czyli dobrze.

- Widać, że te roszady nie zmieniły nic na gorsze, a drużyna cały czas gra tak samo. Zawodnicy, którzy przyszli potrafią dobrze się wkomponować w system i charakterologicznie z drużyną Sandecji.

Z dwóch wyjazdów przywieźliście do Nowego Sącza sześć punktów. Taki był plan?

- Plan? Nie pamiętam czy był jakiś plan... Mieliśmy dobrze zagrać. Była mowa, że może cztery punkty to będzie dobrze, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie bardzo ciężko w jednym i drugim spotkaniu. Przyznam się szczerze, że z ŁKS było troszkę łatwiej, ale spodziewaliśmy się, że w Łęcznej będzie ciężko, bo znamy tych zawodników i wiemy na co ich stać. Plan wykonaliśmy maksymalnie, jak tylko mogliśmy i to pozwoli nam dalej liczyć się... Nie mówię w walce o awans, bo jest jeszcze osiem kolejek i wszystko może się wydarzyć, ale trzymamy się na górze i postaramy się jak najdłużej tam zostać.

Teraz zajmujecie pozycję wicelidera. Nie licząc Widzewa, to właściwie każdej drużynie z czołówki przydarzają się wpadki, więc jest naprawdę duża szansa, żeby pozostać na tym miejscu.

- Przeszliśmy przez dwa teoretycznie trudniejsze mecze, niż te, które czekają nas teraz, ale nie zawsze ma to przełożenie w praktyce, więc będziemy musieli być równie mocno skoncentrowani w tych meczach. Gramy teraz u siebie, nasi kibice na pewno nam pomogą i zrobimy wszystko, żeby zdobyć kolejne trzy punkty.

Zagracie z Wartą Poznań, drużyną raczej nieprzeciętną.

- Większość drużyn ma takie właściwości, bo odkąd ta nasza piłka się oczyściła widać, że w zasadzie każdy z każdym jest w stanie powalczyć, każdy może "urwać" punkty najlepszym, dlatego do końca to będzie bardzo ciekawa liga.

Na tę mobilizację każdego zespołu wpływa fakt, że strefa od ósmego miejsca w tabeli jest ciągle zagrożona spadkiem.

- To jest bardzo fajne. Nie ma tak, że na dziesięć kolejek przed końcem już wiadomo kto spadnie. Cały czas każdy gra o życie i to na pewno też uatrakcyjni ligę.

Źródło artykułu: