Dla szefa Tele-Foniki były to niezwykle prestiżowe mecze. Trzy porażki w ciągu miesiąca z takim rywalem wyraźnie obniżyły notowania trenera Macieja Skorży.
- Celem na ten sezon jest potrójna korona - powtarzał w trakcie rozgrywek szkoleniowiec. Udało się zdobyć tylko jedno trofeum, ale za to najważniejsze. Kiedy Biała Gwiazda zapewniła sobie mistrzowską koronę po meczu z Cracovią, Skorża miał obiecać Cupiałowi, że skończy sezon bez porażki.
Kiedy jednak przydarzyły się porażki z Legią, zaczął tracić nerwy. Ze spokojnego i opanowanego na co dzień trenera, zmienił się w wulkan. Po porażce z warszawianami w lidze zamknął się z piłkarzami w szatni i w niewybredny sposób tłumaczył im, że nie tego od nich oczekiwał.
- Kto wam, k... kazał tak rozgrywać piłkę w środku pola - krzyczał, a potem trzasnął za sobą drzwiami.