Przedmeczowy incydent
Nieprzyjemna sytuacja przytrafiła się Bogusławowi Baniakowi. Trener Motoru nie krył zdenerwowania, ale nie chciał zdradzić, co się stało. Przyznał jednak, że musi ochłonąć i zastanowić się nad swoją przyszłością w lubelskim klubie. - Daleki jestem od spraw sportowych. Muszę spotkać się z poważnymi ludźmi, którzy mi zaufali. Czegoś podobnego w swoim życiu trenersko-piłkarskim nie doświadczyłem - zauważa szkoleniowiec.
Kibice na piątkę
Lubelscy fani wspierali Motor nawet przy niekorzystnym wyniku. Zaprezentowali również oprawę związaną z 60-leciem klubu. Docenili ich za to piłkarze. - Kibice są fantastyczni. To, co prezentują w każdym meczu to jest coś niesamowitego. Dla nich na pewno będziemy grać do ostatniego gwizdka w tym sezonie - zapewnia Marek Fundakowski.
Nowa taktyka skuteczna tylko częściowo
W meczu z wysoko notowanym przeciwnikiem sztab szkoleniowy Motoru postanowił spróbować nowych wariantów w grze. Pierwsza połowa pokazała, że ta zmiana przyniosła efekt. Lublinianie jednak stracili po raz piąty wiosną bramkę w pierwszym kwadransie po zmianie stron, a przy trzecim golu sami podali piłkę napastnikowi Górnika. - Dlatego jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Przegrać mecz u siebie z Górnikiem to nie ujma, ale scenariusz drugiej połowy to hańba - ocenia trener Baniak.
Szkoleniowiec zdecydowanie reagował na wydarzenia boiskowe. W 37. minucie zmienił Marcina Popławskiego, a tuż przed upływem godziny gry murawę opuścił Wojciech Białek. - Powiedziałem zespołowi jedną rzecz - u mnie zejdzie zawodnik po 30 minutach, jeśli nie będę widział zaangażowania. Popławski miał dziewięć kontaktów z piłką i dziewięć strat. Białek zszedł za to, że nie pracuje z zespołem. On musi grać z drużyną, a nie robić straty w indywidualnych pojedynkach, kiedy nikt nie każe mu tak grać - wyjaśnia.
Z kolei opiekun zabrzańskiego zespołu nie był zaskoczony postawą Motoru. - My musimy być odpowiednio przygotowani na różne warianty taktyczne przeciwnika i to było przewidziane, chociaż podoba mi się gra Motoru i jego przygotowanie taktyczne. To jest właśnie zasługa trenera Baniaka - analizuje Adam Nawałka.
Niecierpliwy Świątek
Sandecja Nowy Sącz i ŁKS Łódź, czyli drużyny z którymi Górnik rywalizuje o awans rozpoczęły swoje mecze godzinę wcześniej. Zabrzanie mogli więc w przerwie poznać wyniki tych spotkań. Ciekawości nie mógł powstrzymać Adrian Świątek, ale nie podzielił się swoją wiedzą z kolegami. - Lepiej nie mówić, bo to różnie działa na zawodników. Wiedzieliśmy, jaki mieliśmy cel - wygrać - przekonuje. 24-letni napastnik w drugiej połowie zdobył dwie bramki i - dzięki remisom rywali - Górnik awansował na pozycję wicelidera.