Po pierwszej połowie meczu we Wrocławiu Lech Poznań prowadził 1:0 z miejscowym Śląskiem. W drugiej odsłonie pojedynku na placu gry panowali już praktycznie tylko goście. Szybko strzelona druga bramką ustawiła tą część meczu. - Druga bramka była nam bardzo potrzebna. W szatni motywowaliśmy się, żeby dobrze zacząć, bo drugi gol ustawi ten mecz, będzie jakiś spokój na boisku i więcej miejsca. To będzie nam stwarzało okazje do kontrataku i potwierdziło się to, co mówił nam trener - wyjaśniał po meczu Sławomir Peszko, który przeciwko Śląskowi popisał się dwoma asystami.
Sam piłkarz Kolejorza nie mówił, że zagrał świetny mecz. Cieszyło go to, że nie obejrzał żółtej kartki. - Dobry mecz - tak powiem, a świetny dlatego, że nie dostałem kartki. To było też chyba przyczyną, że trener mnie wcześniej zmienił. Cieszę się z występu, ale bardziej z trzech punktów - mówił reprezentant Polski.
Piłkarze z Poznania mają spore szanse na mistrzowski tytuł. Muszą jednak wygrać wszystkie pojedynki do końca i liczyć na potknięcie Wisły Kraków. - Nie może nam się zdarzyć wpadka. Rok temu to wpadki się zdarzały. Jakieś remisy u siebie i mistrzostwo nam się oddaliło. Mam nadzieję, że my ciśnienie będziemy wywoływać na innych zespołach i to inni odczują taką presje jaką my czujemy - mówił Peszko.
Po niedzielnym spotkaniu Peszko długo rozmawiał ze swoim menadżerem. Obok niego stało także kilka osób. Nie od dziś wiadomo, że tym zawodnikiem interesuje się kilka klubów. - Rozmawiałem ze swoim agentem. Żadnych innych menadżerów tutaj nie widziałem. Póki co - trzy mecze do końca - tylko Lech - powiedział ofensywnie usposobiony pomocnik.
Zapytany o stan murawy na wrocławskim stadionie odpowiedział: - Z upływem czasu murawa była coraz gorsza. Robiły się takie kępy, trawa się wyrywała i trochę było nierówno. Jak się wygrywa 3:0 to nam nic nie przeszkadza.