Tomasz Kafarski (trener Lechii Gdańsk): Spotkały się ze sobą dwa równorzędne zespoły. Jagiellonia miała w zapasie dwie strzelone bramki i na pewno to stawiało nas w trudnej sytuacji, ale jak widzieliśmy losy spotkania mogły się rozstrzygnąć w ostatnich minutach. Z całego serca gratuluję Jagiellonii awansu do finału i pozostaje mi trzymać kciuki, by zdobyła ten puchar, bo na pewno inaczej będzie to odbierane przez wszystkich. Lechia dotarła do półfinału mając po drodze takich rywali jak Wisła, co świadczy, że półfinał nam się należał. Przegraliśmy finał jedną bramką i na pewno nie mogę zarzucić chłopakom braku wiary i zaangażowania. Być może zabrakło troszeczkę szczęścia i umiejętności. Musimy teraz się pozbierać, bo w lidze zostały jeszcze trzy kolejki, niezmiernie dla nas ważne.
Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): Jako trener uczę się również pucharów i na pewno dostałem bardzo dobrą lekcję. Z przebiegu całego meczu uważam, że kontrolowaliśmy sytuację i stwarzaliśmy sobie okazje. W takich spotkaniach trzeba zdobyć następną bramkę, aby przeciwnik nie miał już możliwości jakiegokolwiek podniesienia się. Było z naszej strony trochę nonszalancji w sytuacjach, w których nie strzelaliśmy, a niepotrzebnie dalej dogrywaliśmy. Cel jakim był awans został osiągnięty, a celem głównym jest zdobycie pucharu. Nie jesteśmy zadowoleni tylko z tego, że jesteśmy w finale. W życiu drugi się nie liczy i chcemy ten puchar zdobyć. A teraz już przygotowujemy się do ligowego meczu z Ruchem, który jest dla nas w tej chwili najważniejszy, by w stu procentach zapewnić sobie utrzymanie. Mam nadzieję, że tyle samo kibiców będzie w piątek o godz. 20:00 i tak samo dopingiem będą nas wspomagać.
Rafał Gikiewicz (bramkarz Jagiellonii Białystok): Po raz pierwszy w życiu tak długo ciągnęło mi się 90 minut. Był to dla mnie najważniejszy mecz w dotychczasowej mojej przygodzie z piłką i najważniejsze, że Jagiellonia jest w finale. Na to czy będę w nim bronić trzeba trochę poczekać.
Thiago Rangel Cionek (obrońca Jagiellonii Białystok): Jestem szczęśliwy z faktu, że awansowaliśmy do finału. Bardzo mnie boli, że nie będę mógł w nim jednak wystąpić, gdyż zobaczyłem żółtą kartkę, która eliminuje mnie z tego meczu. W Bydgoszczy usiądę na trybunach i mam nadzieję, że po finale wszyscy będziemy świętować. Dużo zrobiliśmy, aby tam być, a marzeniem każdego piłkarza jest gra w finałach. Będziemy mocno kibicować i motywować tych, którzy wybiegną na murawę w Bydgoszczy.
Igor Lewczuk (obrońca Jagiellonii Białystok): Trochę nam w głowach siedziało, że każdy błąd może nas drogo kosztować. W 73. minucie strzeliliśmy na 1:0 i grało się od tego momentu łatwiej. Szkoda Thiago Cionka, który mocno przyczynił się do awansu Jagiellonii, a z powodu nadmiaru kartek nie będzie mógł w nim zagrać. Trzeba powiedzieć, że tworzymy historię, bo jeśli się utrzymamy i zdobędziemy Puchar Polski to będzie naprawdę wielkie wydarzenie.
Hermes Neves Soares (pomocnik Jagiellonii Białystok): Lechia zdobyła bramkę i chyba był to jedyny ich celny strzał w meczu, ale za to jaki. W tej sytuacji "Giki" nie miał nic do powiedzenia i my też nie mogliśmy nic zrobić. Przez większość meczu kontrolowaliśmy jego przebieg i nawet w końcówce po stracie bramki Lechia nie stworzyła sytuacji by doprowadzić do remisu.
Tomasz Frankowski (napastnik Jagiellonii Białystok): Może nie było to jakieś porywające widowisko, ale wiedzieliśmy, że w ogólnym rozrachunku liczą się oba spotkania, więc pierwsze zwycięskie niejako ustawiło przebieg tego dzisiejszego. Wydaje mi się, że kontrolowaliśmy to co dzieje się na boisko. Bardzo dobry mecz rozegrał Kamil Grosicki. Miał kilka sytuacji i szkoda, że ich nie wykorzystał. Po mojej bramce atmosfera się nieco rozluźniła, aż do 88. minuty.
Łukasz Surma (pomocnik Lechii Gdańsk): Tragedii nie ma. Po prostu nie weszliśmy do finału. Pokazaliśmy, że nawet w sytuacji beznadziejnej walczymy do końca. Jagiellonia udowodniła, że ma bardzo dobrą obronę i ciężko było nam się przebić przez ten mur. Białostoczanie zasłużenie awansowali do finału.
Tomasz Dawidowski (napastnik Lechii Gdańsk): Nie zagraliśmy dobrego spotkania. Kluczem do awansu był mecz w Gdańsku, który przegraliśmy 1:2. Nie stworzyliśmy zbyt wielu sytuacji i wynik 1:1 jest sprawiedliwy. Szkoda, że sędzia przeszkadzał w tym spotkaniu, gdyż w ogóle nie pozwalał pograć. Za późno się przebudziliśmy. Gdyby bramka na 1:1 padła dziesięć minut wcześniej, to może jeszcze byśmy doprowadzili do dogrywki. Jagiellonia w dwumeczu była lepsza i zasłużenie awansowała.