- Czuję się, jakbym zaczynał karierę po raz drugi. Lekarze mówili, że jeśli wrócę, to najwcześniej za 10 miesięcy, a wróciłem po ośmiu. Harowałem za dwóch, byłem zdeterminowany, walczyłem ze wszystkich sił i w sobotę zostałem nagrodzony. Wiedziałem, że zagram w tym meczu, dzień wcześniej rozmawiałem z trenerem i zapewnił mnie, że wejdę na końcówkę. Byłem przygotowany na ciepłe przyjęcie kibiców, ale to, co mnie spotkało, było niesamowite. Owacja na stojąco i taki doping, że aż się można było popłakać ze wzruszenia - powiedział Wasilewski na łamach Super Expressu.
Polski piłkarz chwilę po wejściu na boisko mógł zdobyć bramkę, jednak minimalnie chybił z rzutu wolnego.
Więcej w Super Expressie.